piątek, 29 stycznia 2010

COMMING OUT

We wtorek miałem szczerą rozmowę z mamą. Poprosiłem ją o rozmowę przed wieczorem, rozmawialiśmy prawie godzinę. Zacząłem od tego, że powiedziałem jej co to transseksualizm. Potem że jestem transseksualista. A mama... A mama powiedziała, że o tym wiedziała.
Zaskoczyła mnie tym porządnie. Powiedziała, ze zawsze będzie ze mną. Że mi pomoże.

Teraz oglądam film "Sztandar chwały", potem obejrzę jeszcze "Listy z Iwo Jimy"... Wieczór filmowy z butelką mleka :)

wtorek, 26 stycznia 2010

WAWRZYN I PIERDOL-CO-CHCESZ.PL


Jak ja nie lubię ludzi którzy wypowiadają się. na tematy, o których pojęcia nie mają.

I przyczepie się do artykułu z pardon.pl pt. "16-letni chłopiec zostanie dziewczyną. Zapłaci podatnik". Już tytuł i podtytuł ("Nastolatek będzie jeden z najmłodszych transseksualistów na świecie") budzi we mnie agresję. On nie zostanie dziewczynką ani transseksualistą! On już jest dziewczyną i transseksualistą!

Marta Wawrzyn krytykuje brytyjski odpowiednik NFZ, za to, że zapłaci za tą operację. A do cholery, tak powinno być! To państwo powinno płacić za taką operację. Transi często nie mają kasy na taką operację, nie wszyscy są bogaci i nie wszystkim za taką operację starsi zapłacą.
Wawrzyn krytykuje też to, że Cooper (bo tak ma na nazwisko dziewczyna - nowego imienia Wawrzyn nie podała) na dopiero 16 lat. A kiedy, przepraszam bardzo, ma przejść tą operację? Jak będzie mieć łapy kamieniarza i posturę niedźwiedzia? Im szybciej tym lepiej, o czym polscy lekarze i ustawodawcy nie pamiętają, bo nie pozwalają przeprowadzać zmiany płci zewnętrznej przed 18-tką.

"O tym, że 16-latek jest na zmianę płci po prostu za młody, mówią nie tylko zawistni podatnicy, ale i osoby, które podobne operacje przeszły. Po operacji może się okazać, że on wcale nie będzie szczęśliwszy, ale będzie za późno, żeby to zmienić, mówi "Daily Mail" Miranda Ponsonby, która stała się kobietą w wieku 56 lat" - ciekawy jestem jak ta babka wygląda...

Chciałbym przypomnieć, że zanim się zacznie terapię to musi to zatwierdzić lekarz! A nawet tabun lekarzy! Jeśli Cooper nie byłaby pewna, w życiu by jej do takiej operacji nie dopuścili.
Cholera jasna, jeśli Wawrzyn uważa się za dziennikarkę to niech się dokształci i niech nie pieprzy głupot!

A tak poza tym... ten świat jest nienormalnie skonstruowany, że Cooper już pewnie ze złością ścina początki zarostu o którym ja tak marzę...

niedziela, 24 stycznia 2010

KULTURA I NIE TYLKO

Byłem wczoraj z babcią na "Jasełkach" w teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie. Jako osoba niewierząca jestem obiektywny i muszę przyznać, że przedstawienie było bardzo ciekawe.
Najlepsze były dzieciaki z przedziału wiekowego 3 - 7 lat poprzebierane za baranki. To było świetne jak w pewnym momencie na scenę wybiega kilkanaście takich maluchów w "owczych" strojach z dzwoneczkami na szyjach i zaczyna się zachowywać jak prawdziwe owce! Zwłaszcza, ze niektóre drapały się nogami po uszach.
Jezusek - najmłodszy aktor na scenie - w czasie gry był niesamowicie spokojny (poza chwilami, w których rzucał grzechotką w Józefa). Zamiast pastuszków byli górale beskidzcy, pewna "aniołka" (jak odmienić anioła na rodzaj żeński?) była bardzo sexy, na koniec jeden góral rzucał cukierki na widownie i super wyglądały staruszki walczące o nie na równi z dziećmi.

Przed przedstawieniem byliśmy na chwilę w czeskim Cieszynie, gdzie po raz pierwszy w życiu widziałem sklep, w którym są tylko słodycze i alkohol. Koleżanki babci pokupowały wręcz niesamowite ilości napojów z procentami (niektóre po dwie pełne torby). Babka za ladą wszystkie ceny miała w koronach i jak przeliczała na kalkulatorze to nieźle zaokrąglała do góry. Ogólnie było świetnie.

piątek, 22 stycznia 2010

CO NAS CZEKA PO ŚMIERCI?


Każda z religii inaczej odpowiada na to pytanie, każda z religii inaczej opisuje niebo, raj. W różnych religiach obraz nieba odpowiada obrazowi życia człowieka na ziemi. Życie w niebie ma być wspanialsze, wieczne (chociaż to może być też traktowane jako przekleństwo). Według chrześcijan, muzułmanów i wyznawców judaizmu raj to stan wielkiej radości duszy spowodowany wiecznym przebywaniem z Bogiem oraz miejsce przebywania dusz w takim stanie.

Koran, w przeciwieństwie do Tory i Biblii, dosyć dokładnie opisuje raj. Muzułmanie nazywają go Dżannah (arab. "ogród") i uważają, że jest ono miejscem nie tylko rozkoszy duchowej, ale i cielesnej. Według nich w środku raju stoi fontanna z której wypływają trzy rzeki; wody, mleka, miodu i wina. Opiekunem Dżannah jest anioł Ridwan. W raju są domy z pereł i drzewa o pniach ze złota. Mieszkańcy raju nigdy nie śpią. Na mężczyzn czekają w raju doskonałe małżonki - hurysy (wiecznie młode dziewice!). Kobiety zostaną z mężami których miały na Ziemi. Kobietom niezamężnym Allah da męża z którego będą zadowolone. Bogaci muzułmanie bardzo często mają ogrody, w których centralne miejsce zajmuje fontanna, a same ogrody są zakładane tak, aby "przypominały" Eden.

Biblia daje dość ogólnikowe informacje na temat nieba. Można przeczytać, że np. "Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9), "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!" (Mt 25, 31). Ciekawszą wizję nieba "otrzymała" czy "widziała" św. Faustyna Kowalska. W dużym uproszczeniu tłumaczył nam to katecheta. Mówił, że szczęście chrześcijańskiej duszy polega na wiecznym "wpatrywaniu się" w Boga, a kara (pobyt w piekle) to brak możliwości podzwania, "spoglądania" na Boga. Brzmi nieco nudno. Ja bym wolał islamskie dziewice od wpatrywania się w Boga.
W mitologii nordyckiej znana była Walhalla – miejsce przebywania poległych w chwale wojowników, których z pola bitwy zabierały walkirie, a na progu Walhalli witał ich Bragi. Walhalla należy do głównego boga Germanów, Odyna. Pałac o 540 bramach, przez które jednocześnie mogło przejść 800 wojowników idących ramię w ramię. Najstarszą bramą jest wiecznie otwarta Walgind. Na zachód od niej wisi przybity do ściany wilk, którego dziobie orzeł. Ściany pałacu Odyna pokryte są złotymi włóczniami, a sufit złotymi tarczami. Ławy obłożone są zbrojami wojowników, którymi Walhalla jest wypełniona. W Walhalli całymi dniami toczą się nieustające bitwy, a wieczorem wszyscy ucztują.

U niektórych północnoamerykańskich Indian rajem była "Kraina Wiecznych Łowów". Dusza w Krainie Wiecznych Łowów jest kopią bytu doczesnego, pozbawioną jednak wszelkich trudów, cierpień i pragnień. Kraina pośmiertna przedstawiana była jako wielka preria, gdzie dusze nieustannie ucztują i świętują, zaś łowy są zawsze pomyślne i pozbawione wysiłku. Wstępu do zaświatów nie miały dusze ludzi słabych, zmarłych gwałtowną śmiercią, pochowanych bez ceremonii pogrzebowej i tych, którzy złamali prawo plemienia. Takie dusze skazane były na tułaczkę po świecie żywych. U plemion rolniczych mieszkających na wschód od Missisipi zaświaty wyobrażane były jako kraina, w której wiecznie uprawia się kukurydzę.

W religii Azteków funkcję nieba spełniają: Tamoanchan – świat bogini przyjemności Xochiquetzal. Tamoanchan jest opisany jako miejsce, gdzie zostali stworzeni bogowie i jest on ziemskim rajem. Według źródeł na poziomie tym znajdowały się rzeki, krynice, lasy pełne zwierzyny. Rosło tam również wielkie, cudowne, kwitnące drzewo, którego kwiatów nie można było ścinać. Miały one moc obdarzania prawdziwą miłością każdego kto ich dotknął.
Interesującą rzeczą jest teoria duchów. Niektórzy ludzie w chwili śmierci byli na nią kompletnie nieprzygotowani (tak wiem, trudno się przygotować, ale nie o to chodzi), zostawili nierozwiązane sprawy. Tacy ludzie według tej teorii zostają na ziemi w formie niematerialnej, w formie duchów.

Według mnie najciekawszą wersją nieba jest Dżannah i Tamoanchan. I nie chodzi tylko o dziewce. Podoba mi się idea rozkoszy cielesnej i duchowej oraz brak snu. Tamoanchan podoba mi się ze względu na przyrodę i to drzewo, które obdarza miłość. Najmniej podoba mi się Walhalla - dlatego, że w niebie chciałbym odpocząć, a poza tym, nie przepadam za przemocą.

środa, 20 stycznia 2010

KOŚCIELNY SZOWINIZM


Dzisiaj zadałem sobie pytanie: dlaczego rola kobiet w Kościele Katolickim jest tak mała? Żeby spróbować to zrozumieć musimy cofnąć się o 2 tysiące lat i przyjrzeć się postaci nazywanej Marią z Magdali, Marią Magdaleną.

Z Ewangelii św. Łukasza dowiadujemy się, że Maria towarzyszyła Jezusowi już na początku jego działalności duszpasterskiej. U pozostałych ewangelistów pojawia się dopiero w momencie ukrzyżowania Chrystusa. Wszyscy czterej piszą, że to ona pierwsza przybyła do grobu Jezusa i że to ona zawiadomiła Piotra, że grób jest pusty. To ona pierwsza spotkała się ze zmartwychwstałym Jezusem, a według Jana była pierwszą, która głosiła zapowiedź zbawienia. Brała również udział w Ostatniej Wieczerzy.

Dzięki tym przesłankom możemy stwierdzić, że Maria Magdalena była bardzo bliska Jezusowi. Może i najbliższą, bo nie wiemy zbyt wiele o tym, co Chrystus robił na parę lat przed przyjęciem chrztu.

Więc dlaczego Maria jest postrzegana jako grzesznica, jako symbol zła?

Tu pojawia się typowo męski czynnik, który nazywa się zazdrość. Myślę, że "ojcowie" Kościoła (w tym Piotr, który nie darzył Marii sympatią) byli po prostu zazdrośni o rolę Marii w pierwszych latach chrześcijaństwa. A poza tym, wychowani w żydowskim patriarchacie, uważali kobietę za maszynę do rodzenia dzieci i sprzątania w domu. Chcieli jakoś odsunąć kobiety od nauczania w Kościele, od aktywnego uczestniczenia w jego życiu. I wymyślili legendę Marii z Magdali - jawnogrzesznicy.

Już Szymon Piotr, ta sławetna opoka, krytykował Marię Magdalenę. Oczywiście po śmierci Chrystusa, który, jak podejrzewam, musiał bardzo ją lubić.

Tak więc na prawie dwa tysiące lat Maria została związana z pojęciem grzesznicy.

Historia Marii Magdaleny wiąże się nieodłącznie z sytuacją kobiet w Kościele Katolickim.
Chrystus podróżował po Galilei z dwunastoma apostołami oraz z kobietami: Marią Magdaleną, Joanna, Zuzanną i innymi, nie wymienionymi w Biblii z imienia. To może sugerować, że Jezus uważał (w opozycji do jemu współczesnych), że kobieta jest równa mężczyźnie. Ta nauka poszła jednak w głęboki las.

Św. (ciekawe kto świętym zrobił takiego szowinistę) Tomasz z Akwinu mawiał: wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości wykorzystania do prac domowych. To takie zgodne z poglądami współczesnego Kościoła...

Św. Ambroży powiedział: kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga. A katolicy się muzułmanek czepiają...

STOP! CZY ON ABY NIE POWIEDZIAŁ, ZE KOBIETA NIE ZOSTAŁA STWORZONA NA OBRAZ BOGA?

W biblii czytamy: stworzył więc Bóg CZŁOWIEKA na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. I tu rodzi się pytanie: czy według Ambrożego kobieta nie jest człowiekiem?

Święty Paweł napisał w liście do Koryntian: Kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. Św. Augustyn stwierdza zaś: musimy stwierdzić, że mąż ma panować nad swoją żoną, tak jak dusza panuje nad ciałem.
Tak więc kobieto, jesteś narzędziem w rękach męża!

Jeszcze parę "złotych myśli" (chociaż on to akurat chyba nie myślał) Tomasza z Akwinu:
Ludzie stanu dziewiczego otrzymają sto procent nagrody w niebiosach, owdowiali – sześćdziesiąt procent, a żonaci – trzydzieści procent. (Tomuś zapomniał, że gdyby wszyscy byli dziewicami i prawiczkami to ludzie by wymarli, a poza tym, z tej jakże mądre wypowiedzi można odczytać przesłanie: katoliku, zabij zonę dopóki jeszcze żyjesz!)
Kobieta to zwierzęca niedoskonałość. (ja cię, Tomuś pieprze. mam swoją godność i nie uważam, że zakochałem się w zwierzęciu)
Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów. (ten to chyba nie miał szacunku nawet do swojej matki)
Kobiety są błędem natury... z tym ich nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym upośledzeniu... są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny... Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna. (nie dziwie się, że z takimi poglądami został mnichem)
Kobieta ma się tak do mężczyzny jak to, co niedoskonałe do doskonałości. (to akurat można odczytać jako komplement dla mężczyzn, ale ja akurat znam więcej doskonałych kobiet / dziewczyn niż doskonałych facetów)

Kurde, jestem facetem, ale i tak rzygać mi się chce jak tego czytam. I tacy ludzie jak Tomuś "pomyłka natury" z Akwinu zostają świętymi. I tacy ludzie nazywani są czasem "Ojcami Kościoła"

wtorek, 19 stycznia 2010

FANNY ANN EDDY PRZEWRACA SIĘ W GROBIE!

Przed chwilą przeczytałem artykuł z najnowszego Newsweeka o homofobii w Ugandzie. Przy tamtejszych rządzących polskie katolickie "konserwy" to pikuś!
Rząd Ugandy chce stworzyć prawo, przez które będzie można:
1) skazać na śmierć osobę będącą nosicielem HIV
2) skazać na dożywotnie więzienie homoseksualistę
3) skazać na siedem lat więzienia człowieka, który występuje w obronie praw homoseksualistów!

Osoba, która zna homoseksalistę w ciągu 24 godzin będzie musiała powiadomić policję. Jeśli tego nie zrobi, grozi jej do trzech lat więzienia.

Nawet osoba, która uważa homoseksualizm za zboczenie, powinna protestować przeciw takiemu prawu. To działania równe apartheidowi! I hitleryzmowi!

A najbardziej wkurwia mnie to, że Ugandyjczykom "kaznodzieje" robią wodę z mózgu. Ugandyjczycy to w większości społeczeństwo biedne, wiejskie. Dla nich słowa duchownego to święta świętość. W zeszłym roku troje amerykańskich kaznodziei odwiedziło Ugandę z serią wykładów na temat homoseksualizmu. miesiąc później ugandyjski parlamentarzysta zgłosił swój projekt ustawy. dziwny zbieg okoliczności, nie?

poniedziałek, 18 stycznia 2010


Znalazłem wczoraj na necie bardzo fajną piosenkę. To "And sadness will sear" zespołu Trivium. Jest o Matthew Shepardzie.

Shepherd is chased by the wolves
Wolves who lived by intolerance and hate
For what they couldn't understand
Blinded and vicious are the beasts
Beating and ripping at a beautiful human
Who did nothing more than be himself

Tied to the fence as they break you
And sadness will sear
Cold is the wind that will freeze you
And sadness will sear

Scarecrow [1] is left crucified, left freezing, bleeding
Tied, and wondering why.
The wolves just couldn't understand
It's the preachers, and the teachers,
Governments closed-minded creatures
Try to teach us to hate that which is different

Tied to the fences as they break you
And sadness will sear
Cold is the wind that will freeze you
And sadness will sear

It's 12:53 AM
October 12th when the scarecrow died
A victim of society's cruelty
It's 12:53 AM
October 12th when the shepherd died
The candles light will alight your departure

Tied to the fences as they break you
And sadness will sear
Cold is the wind that will freeze you
And sadness will sear

Pasterz jest ścigany przez wilki
Wilki, które żyły w nietolerancji i nienawiści
Wobec tego, czego nie potrafiły zrozumieć
Zaślepione i zjadliwe są te bestie
Uderzające i szarpiące pięknego człowieka
Który nie zrobił nic prócz bycia sobą

Przywiązany do płotu, gdy cię niszczą
I smutek zwiędnie
Zimny jest wiatr, co cię zmrozi
I smutek zwiędnie

Strach na wróble [1] jest pozostawiony ukrzyżowany, pozostawiony zamarzający, krwawiący
Związany i pytający dlaczego.
Wilki po prostu nie mogły zrozumieć
Że to kaznodzieje i nauczyciele
Rządowe potwory o wąskich umysłach
Próbują nas nauczyć, byśmy nienawidzili to, co odmienne

Przywiązany do płotu, gdy cię niszczą
I smutek zwiędnie
Zimny jest wiatr, co cię zmrozi
I smutek zwiędnie

Była 12:53
12 października gdy strach na wróble zmarł
Ofiara okrucieństwa społeczeństwa
Była 12:53
12 października gdy pasterz zmarł
Światło świec oświeci twoje odejście

Przywiązany do płotu, gdy cię niszczą
I smutek zwiędnie
Zimny jest wiatr, co cię zmrozi
I smutek zwiędnie

(od razu pisze, że to nie moje tłumaczenie)

[1] facet, który znalazł martwego Sheparda był przekonany, że to strach na wróble

Piosenka jest świetna, mocna, moge ją słuchać w nieskończoność...

środa, 13 stycznia 2010

PODWÓJNA ROCZNICA

Najpierw pozytywnie: równe 100 lat temu Feliks Nowowiejski napisał muzykę do "Roty", według mnie najpiękniejszej polskiej pieśni patriotycznej.

A teraz... Znów pojawia się pytanie dlaczego? 11 lat temu, na placu św. Piotra w Watykanie Alfredo Ormando oblał się łatwopalną cieczą i podpalił. Zmarł 10 dni później.
Dlaczego?
Alfredo był gejem i strasznie wkurzała go polityka Kościoła Katolickiego. TO BYŁ PROTEST. Protest człowieka, który chciał być równy z heteroseksuanymi. A Watykan go olał...
Alfredo w testamencie napisał:
Mam nadzieję, że zrozumieją, co chcę przekazać: to forma protestu przeciwko Kościołowi, który demonizuje homoseksualność, tym samym demonizując naturę - bo homoseksualność jest jej córką. Błagam o wybaczenie, że się urodziłem, że zatrułem powietrze mym oddechem, to samo powietrze, którym oddychacie i Wy, że ośmieliłem się sądzić, iż jestem wolnym człowiekiem, że nie zaakceptowałem twierdzenia, iż jestem inny niż Wy, że uważałem homoseksualizm za wytwór Matki Natury, za to, że czułem się równy heteroseksualistom, że chciałem zostać pisarzem, że marzyłem i śmiałem się...

Gdy pierwszy raz to czytałem, płakałem...
Potem czułem już tylko wściekłość.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

MORALNY JAK KOSCIOŁ KATOLICKI

Dzisiaj materiał, którego pani od polskiego nie chciała wydrukować w gazetce, bo jest za bardzo kontrowersyjny :D

Gdy powiedziałem ojcu, że nie chce chodzić na religię ten stwierdził z kpiącym uśmieszkiem: "bo najlepiej to żyć bez żadnych zasad, bez moralności". Pytanie tylko, czym jest moralność? Jakie zasady musimy wcielać w życie chcąc być moralistą? Dziesięć przykazań, na czele z "będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego"? Oczywiście, będziesz go miłował jeśli nie jest gejem, bo geja to możesz nienawidzić. Kościół podziękuje ci wtedy za "szerzenie wiary chrześcijańskiej". 

Będziesz moralistą jak nasz katecheta. Joseph Ratzinger, szerzej znany pod ksywą Benedykt XVI, wydał w 1992 roku dokument, w którym stwierdził, że dyskryminacja ze względu na orientację seksualną nie jest tym samym, co dyskryminacja ze względu na rasę czy pochodzenie jako, że "budzi niepokój moralny". Oczywiście, pan Ratzinger jest moralistą, a jego miłość do bliskich chwilowo pojechała na wakacje. Ten sam człowiek nie wierzy w teorię ewolucji Darwina, ale to nie istotne. Istotne jest to, że Kościół mówi o tym, ze bóg stworzył człowieka. Jednocześnie utrzymuje, ze ich bóg jest lepszy od człowieka i błędów nie popełnia. Skoro błędów nie popełnia to znaczy, ze stworzył homoseksualistów specjalnie. Jeśli więc zgodzimy się z tym, to Kościół krytykuje twór boski, czyli krytykuje samego boga. A skoro krytykuje boga, to znaczy, ze uważa się za mądrzejszego od boga, a skoro stawia się ponad nim, zaprzecza temu, że bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący i że się nigdy nie myli. Fakt, to nieco porąbane.

Chce zdementować też pewny pogląd, jakoby homoseksualizm był modą, jakoby powstał zupełnie niedawno. Według naukowców najstarszym zachowanym śladem homoseksualizmu na świecie jest malowidło w egipskim grobowcu z ok. 2400 roku przed naszą erą! Homoseksualizm to nie powstała niedawno moda tylko orientacja seksualna, z jakiegoś (czyżby moralnego?) powodu tępiona w islamie i chrześcijaństwie (jednym z wyjątków jest Kościół Szwedzki, który pozwala na śluby homoseksualistów, a nawet wyświęca ich na duchownych).

Czasem mam wrażenie, że jeżeliby powiedzieć "miłość jest złem" dodać do tego historię księdza Andrzeja z "S@motności w sieci" i powiedzieć "my jesteśmy najważniejsi, nas słuchajcie" mamy całą teologię kościoła katolickiego w pigułce. Oczywiście w pigułce gwałtu, bo kościół wchrzania się nam w życie, wchodzi nam do łóżka w buciorach i jeszcze oczekuje za to oklasków. Czy to jest moralne? Czy katecheta, który mówi na lekcji do ucznia "jesteś wyciapciany jak g...o w betoniarce", jest moralny?

Katolicyzm jest według mnie religią całkowicie sprzecznych poglądów. Bo na przykład mamy po jednej stronie pogląd, że Bóg chce dla człowieka jak najlepiej. A po drugiej stronie mamy biskupów, księży i papieży, którzy dają do zrozumienia, że to szczęście mają w d.... Przykład: In vitro. Jest to szansa dla wielu bezdzietnych i nieszczęśliwych małżeństw. A księża swoje: jest to bezbożne, ci, którzy nie mogą mieć dzieci, mają się modlić i wierzyć w cud. I co jest bardziej niemoralne, zniszczenie paru zlepionych komórek, z których BYĆ MOŻE kiedyś zrobi się dziecko, czy płacz kobiety, która chciałaby mieć ten największy na świecie skarb?

Katolicyzm to nic innego jak wymyślona przez ludzi, pełna nieporozumień, nieuctwa i złej woli, autorytatywna i niemoralna interpretacja świętych tekstów. Władza Kościoła Katolickiego nie robi nic prócz zła, zamieszania i krzywdzenia. Bierze od nas pieniądze na duże brzuchy księży, a w zamian za to daje taką "pigułkę gwałtu". I czy to, do diabła, jest moralne?

sobota, 9 stycznia 2010

II WRZEŚNIA - KŁAMSTWO!

Oglądałem dzisiaj film "11 września - niewygodne fakty". I ostatecznie przestałem wierzyć w to, że World Trade Center rozwaliła Al-Kaida. To prawda, już wcześniej zadawałem sobie pytania: "kurcze, jak to możliwe, że te wieże tak równiutko spadły".

Ten film jest odpowiedzią na wszystkie pytania dotyczące 11 września 2001.

czwartek, 7 stycznia 2010

ŚCIĄŁEM WŁOSY!

Ostatni raz miałem taką fryzurę jak miałem 2 lata :D

Ekstra, normalnie. Wreszcie jakaś odmiana po noszeniu przez lata warkoczyków i kucyków. Mama dała się przebłagać, chociaż trochę wybrzydzała... Jednej siostrze się podoba, drugiej nie (czyli norma).

Z krótkimi włosami czuje się bardziej męsko, chociaż jakby to ode mnie zależało to bym miał jeszcze krótsze, ale wolałem nie naginać cierpliwości mamy.

środa, 6 stycznia 2010

KSIĘŻA NEGATYWNIE

Prałatem zostaje ksiądz Henryk Jankowski! Antysemita, który widzi tylko pieniądze. Ktoś taki ma być wzorem do naśladowania? Ktoś, kto mówi teksty typu: "a cały lud zawołał: krew jego na nas i na dzieci nasze. Żydzi zabili Pana Jezusa i Proroków i nas także prześladują" (prawie jak "ratunku! Niemcy mnie biją" Rokity), "Błagam was, zmobilizujcie się do walki z Judeą! " (prałat Jankowski najwyraźniej zapomniał, że Jezus był Żydem), "gwiazda Dawida wpisana jest w symbolikę swastyki!" (i najwyraźniej zapomniał także o Holokauście), "pozbieram się i jeszcze dokopię tym wszystkim, którzy na to zasługują" ma być według Kościoła wzorem do naśladowania? Coś tu nie jest ok. Coś się spieprzyło. Kościół zamiast być pozytywną siłą (jak np. w PRL) stał się średniowieczną, zacofaną i kłamliwą, nastawioną tylko na zysk firmą.

Jest taki biskup, Tadeusz Pieronek. Nie podobają mi się jego wypowiedzi na temat feministek ("to feministyczny beton, na który kwas solny nie pomoże" o Izabeli Jarugi-Nowackiej walczącej o złagodzenie ustawy antyaborcyjnej). Z to podoba mi się to, co powiedział o "kulcie" Jana Pawła II ("O Janie Pawle II mówi każdy, ale z jego encyklik i przemówień nie chce się nam nawet zetrzeć kurzu"). I bardzo mi się podoba to, co mówi o najsłynniejszej polskiej sekcie pod wezwaniem Rydzyka ("Ruch społeczny wokół Radia Maryja przypomina sektę skupioną wokół guru. To swoista emanacja lepperyzmu w Kościele. Polega to na ignorowaniu prawnego porządku. Samoobrona blokuje drogi i sejmową mównicę, zaś Radio Maryja tupie na Episkopat", "Radio Maryja to niestety mentalność sekty. Kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam", "Radio Maryja wie, co Ojciec Święty miał na myśli. Nawet lepiej niż on sam"). Powiedział też bardzo ładnie o niewierzących: "w ludziach niewierzących jest czasem więcej szczerości, dobroci, a ich poziom etyczny jest nieraz większy niż tych, którzy się manifestacyjnie deklarują jako wierzący".

Stanisław Dziwisz kopał dołki pod księdzem Isakowiczem - Zaleskim, nie powiadomił Jana Pawła II o skandalach seksualnych w kościele katolickim (np. sprawa molestowania seminarzystów przez arcybiskupa poznańskiego Juliusza Paetza), niedługo po tym jak został metropolitą krakowskim, zakazał używania w liturgii na Podhalu tekstów liturgicznych tłumaczonych na gwarę góralską. Zrobił dwie dobre rzeczy. Dał wywiad, dzięki któremu powstała książka "Świadectwo" (bardzo ciekawa, zwłaszcza rozdział o codzienności papieża). Poza tym na forum Episkopatu Polski stanowczo wypowiedział się za zmianą zarządu Radia Maryja i Telewizji Trwam. Oczywiście tchórz się potem się z tych słów wycofał... Nikt Rydzykowi nie podskoczy...

O Rydzyku napisze tylko, ze to wstyd, że jeszcze go ze stołka nie zrzucili.

Mamy, mieliśmy księży, którzy zachęcaliby ludzi do przyjścia do kościoła. Ale zamiast ich promować, Kościół chciał zamknąć im usta, nie awansował ich na biskupów, arcybiskupów, kardynałów. I teraz mają kryzys wiary, oskarżają wszystkich tylko nie siebie. A powinni spojrzeć w lustro, powiedzieć mea culpa i wreszcie być „dla ludzi”.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

KSIĘŻA POZYTYWNIE

Chciałbym wyjaśnić jedną rzecz. Nie jestem wrogiem Kościoła Katolickiego. Ja tylko stwierdzam, że jego system jest chory i że Kościół zajmuje się tym, czym nie powinien. Czyli walką z homoseksualizmem, aborcją, In vitro i polityką. Powinien raczej zajmować się propagowaniem czytania Biblii pedofilią w Kościele, zdymisjonowaniem Rydzyka, przestaniem gadania w stylu "ciemny lud to kupi" i lustracją.

Są księża, których lubię, są też tacy, których nie znoszę. Ci drudzy udają Sługi Boże, a tak naprawdę ich jedynym bożkiem jest kasa. Dzisiaj przedstawię paru księży, którzy zasługują lub zasługiwali na coś więcej niż tytuł księdza. Zasługują, zasługiwali na najwyższą kościelną władzę, na bycie biskupami, kardynałami. To są, byli ludzie. Nie biznesmeni.

Bardzo szanuje księdza Isakowicza - Zaleskiego. To prawdziwy pracuś! Jest duchownym katolickim obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działaczem społecznym, historykiem Kościoła, wieloletnim uczestnikiem opozycji antykomunistycznej w PRL, poetom. Pełni funkcję proboszcza ormiańsko katolickiej parafii południowej z siedzibą w kościele Trójcy Świętej w Gliwicach. Poza tym jest współzałożycielem i prezesem Fundacji im. Brata Alberta, której celem jest niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Uczestnik i organizator wielu konwojów humanitarnych m.in. do krajów byłej Jugosławii, Czeczenii, Albanii, Ukrainy, w części we współpracy z Polską Akcją Humanitarną Janiny Ochojskiej. Od 2009 prowadzi na antenie TVP INFO, wspólnie z Anną Dymną, program Potrzebni, poświęcony problemom osób niepełnosprawnych.
Napisał m. in. książki "Przemilczane ludobójstwo na Kresach" o stosunkach polsko - ukraińskich na Kresach oraz "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej" o problemie inwigilacji duchowieństwa katolickiego przez peerelowską Służbę Bezpieczeństwa, głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w.
Kawaler Orderu Uśmiechu (1997), odznaczony przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2006).

Polecam filmy na youtubie:
Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski o lustracji w Kościele
http://www.youtube.com/watch?v=4r3wZeki9IA&feature=channel
Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski o Lechu Wałęsie
http://www.youtube.com/watch?v=vlYxOcpRdYg&feature=channel
Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zaleski o lustracji niemieckiej
http://www.youtube.com/watch?v=151ols_wxPg&feature=channel

Księdzem wartym uwagi jest również ksiądz Jan Twardowski. Polonista, żołnierz AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, prałat, poeta. Zajmował się nauczaniem religii w szkole specjalnej, głosił kazania dla dzieci, którym później zadedykował m.in. zbiory: "Zeszyt w kratkę" oraz "Patyki i patyczki". Jednym z moich ulubionych wierszy, jest wiersz księdza Twardowskiego pt. „Suplikacje”, w którym pisze: „Boże po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty [...] Dzisiaj, gdy mi tak smutno, i duszno, i ciemno – uśmiechnij się nade mną”. O małżeństwie mówił: „każde małżeństwo przypomina trzy zakony: na początku franciszkanów, radosnych, zapatrzonych w przyrodę; z czasem – mocnych w słowach i argumentowaniu dominikanów; po latach już tylko kamedułów, przestrzegających reguły milczenia”. O Jezusie mówił: „kiedyś zarzucano Jezusowi, że się nie uśmiechał. Moim zdaniem, wiele Jego zachowań i opowieści jest pełnych humoru. Na przykład taka opowieść o celniku, który wlazł na drzewo. Chciał zobaczyć Pana Jezusa, nie mógł się przecisnąć. Był bogaty, mógł dać łapówkę, toby go przepuścili. Ale on, jak nieśmiały zakochany, wdrapał się na drzewo i z daleka na Niego patrzył. Ten wyższy urzędnik, który wpakował się na gałąź, to jest przecież swoisty dowcip, uśmiech Pana Jezusa. Może nie znamy Jezusa zaśmiewającego się, ale pogodnego – na pewno”. Mówił, że „można być grzesznikiem, chociaż się wypełnia przepisy, i można być świętym, chociaż się żyje na bakier z przepisami”.
Warto wspomnieć o Józefie Tischnerze. Był filozofem, doktorem honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. W 1980, przyjmując również funkcję kapelana Związku Podhalan, Tischner postawił sobie za zadanie "skrystalizowanie idei góralszczyzny". Literackim owocem wspierania góralszczyzny były kazania wygłaszane w gwarze, oraz teksty pisane, przede wszystkim Historia filozofii po góralsku (1997).
Ostatnie lata jego życia naznaczone są chorobą – rakiem krtani.
We wrześniu 1999 od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego otrzymał Order Orła Białego.
O Bogu mówił: "Są rzeczy, które przerastają możliwości ludzkiego rozumu. Jest światło, które oślepia. Tak jest z Bogiem". O dialogu w kościele, że "to dialog dupy z kijem". Twierdził, że "jeszcze nie widziałem nikogo, kto stracił wiarę, czytając Marksa, za to widziałem wielu, którzy stracili ją przez kontakt z księżmi". Z tym ostatnim się zgadzam, najłatwiej stracić wiarę przez chodzenie na religie i słuchanie szkolnych "katechetów".

Również niedocenianym księdzem jest ksiądz Mieczysław Maliński, pisarz, publicysta Dziennika Polskiego. Ukończył teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, przyjął święcenia kapłańskie. Uzupełniał studia na innych uczelniach – KUL (filozofię), Papieskim Athenaeum Angelicum w Rzymie (1963-1967, obronił doktorat z teologii), w Monachium i Münster. Zajmował się pracą duszpasterską w środowiskach studenckich przy krakowskim kościele św. Anny. Rzadko który ksiądz może pochwalić się takim dorobkiem artystycznym jak on. Jest autorem ponad stu tekstów religijnych, teologicznych, biograficznych, katechizmów i modlitewników. Wiele z książek poświęcił Janowi Pawłowi II.

Dziwie się tylko jednej rzeczy. Dlaczego tacy księża, jak Isakowicz - Zaleski, Mieczysław Maliński, Józef Tischner, Jan Twardowski nie zostają biskupami i kardynałami? Przecież tacy powinni być współcześni księża. Ludzie uczciwi, pracusie. Czy tacy ludzie nie zasługują na bycie biskupem, kardynałem? Czasem zastanawiam się, jakie są wytyczne do wybierania księży na biskupów. Kardynałami zostają takie wszy jak Dziwisz, które nic nigdy nie zrobiły, a co potrafią tylko krytykować.

Jutro: "Księża negatywnie".

sobota, 2 stycznia 2010

KARDYNAŁ DZIWISZ ZACHWYCA TOLERANCJĄ RELIGIJNĄ!

Podczas noworocznej mszy w Łagiewnikach powiedział: "W ostatnich miesiącach wypowiedziano wiele słów o krzyżu, który miałby stanowić zagrożenie dla ludzi niepodzielających naszej wiary. Nikomu nie chcemy narzucać naszych symboli. Twierdzimy tylko, że krzyż uosabia najwyższe wartości miłości, ofiary, pojednania. Krzyż nikomu nie zagraża. (...)Krzyż otwiera na Boga, a jednocześnie prowadzi do człowieka. Na tym przekonaniu budowaliśmy i budujemy Europę ducha. (…) Zastanawia i niepokoi dziwna postawa pewnych środowisk, starających się odciąć Europę od jej chrześcijańskich źródeł i tradycji."
Mam wrażenie, że kardynał jest "za, a nawet przeciw". "Nikomu nie chcemy narzucać naszych symboli" - pewnie, tylko mówicie, że mają być na ścianie i basta. A każdy, kto myśli inaczej i nie chce wychowywać dzieci w wierze katolickiej ma spieprzać na Antarktyde? Mnie to przypomina słowa Henrego Forda, który kiedyś powiedział: "Mój samochód może być w jakimkolwiek kolorze, byleby był czarny". "Na tym przekonaniu budowaliśmy i budujemy Europę ducha" - niech kardynał powie to Bośniakom (którzy w większości są islamistami), Żydom, których w Europie wcale nie jest tak mało, starożytnym Grekom i Rzymianom, Lapończykom i Wikingom. A, jeszcze hiszpańskim muzułmanom, których chrześcijanie próbowali wybić i Lutrowi, któremu dołki pod nogami kopano. Już pomijając fakt, że krzyż był narzucony siłą (Mieszko I przyjął chrzest tylko dlatego, że bał się Niemców). Tak krytykują muzułmanów, a sami co robią?

Więc nie mówcie nam, drodzy kardynałowie, że białe jest czarne, a czarne niebieskie.

piątek, 1 stycznia 2010

WITAJ NOWY ROKU!


Mam nadzieje, że będziesz lepszy od poprzedniego

To był najlepszy sylwester jakiego pamiętam! Rodzice pojechali na imprezkę, zostawili mnie z dwiema młodszymi siostrami i kazali dzwonić jak się obudzą. A obudzą się na pewno.
Obejrzałem sobie Vinci`ego na TVN, włączyłem film Yamakashi i nagle słyszę płacz zza ściany. Pięknie, godzina 22:30 a one już się obudziły. Przyszły do mnie do pokoju, włączyłem im transmisję z sylwestra w Łodzi, zrobiłem kanapeczki... Jakoś to poszło, oglądaliśmy sztuczne ognie, był toast soczkiem o północy. Potem opowiadaliśmy sobie różne historie (jakiś cudem zmieściliśmy się w moim jedno osobowym łóżku w trójkę). Oczywiście po rodziców zadzwoniliśmy po pierwszej (bo mieli być w domu o 00:30), wcześniej nie chciałem i imprezy przerywać.

Musze pochwalić moją malutką siostrzyczkę. Ma trzy lata i myślałem, że jak tylko zaczną puszczać petardy to schowa głowę pod poduszkę i będzie ryczeć. A tu ciekawostka. Cały czas przesiedziała z nosem przyklejonym do szyby! Oczywiście kazała się przytulać, ale i tak mnie pozytywnie zaskoczyła.

Już się z dziewczynami umówiłem, że następny sylwester spędzamy tak samo ;)