środa, 15 września 2010


Aktualizacja:

NAWRÓCIŁEM SIĘ


Na początek zacytuje panią Ygę Kostrzewę: "Nasze społeczeństwo nie jest przygotowane na takie wiadomości, bo nie ma podstawowej WIEDZY o tym, czym jest transseksualność, transpłcowość, transwestytyzm itepe itede. A terminów i tego co czują ludzie jest wiele... Szkoła tego nie uczy. Uczy podwórko, w sposób chamski, stereotypowy. Wiem, bo wiem czego mnie nauczyła szkoła, czego podwórko, czego rodzice a czego sama się w tym zakresie się "douczyłam" - niestety większości się nauczyłam sama."
Podpisuje się pod tym dwoma rękoma.

Jestem koszmarnie przeziębiony, kaszle, mam katar (to słowo nie oddaje pełni sprawy) i się wkurzam. Bardzo się wkurzam.

I ciągle słucham piosenek z płyty Lao Che "Powstanie warszawskie".
"Barykado, nasza Polsko mała, idź pod prąd!"
Coś niesamowitego.

Poza tym, znalazłem nowego bloga, "Żona, ja i reszta świata" - http://dwiepanie.blox.pl/html

Dałem ostatnio komunikat przyjaciółce na mailu, że się nawróciłem. Teraz tłumacze o co biega.
W Boga wierzyłem zawsze, nachodziły mnie co prawda zwątpienia, ale jakiś czas temu coś się zmieniło. Zacząłem czytać dokładniej Biblię, nie tylko Nowy Testament. Doszedłem do wniosku, że ludzie to potrafią wszystko spartolić, czytanie Biblii na sposób kościelny (to wyrzucamy, a to co wyrzucił Jezus zostawiamy) jest zły i niepotrzebny. Jezus powiedział, ze mamy być jak dzieci. A co robią dzieci? Nie kombinują, nie interpretują. Biblia jest prosta jak (przepraszam za porównanie) instrukcja do czego służy papier toaletowy. I łatwiej wierzyć biorąc pod uwagę to co powiedział Jezus!
Żeby było jasne, katolikiem nie jestem. Jestem chrześcijaninem. I dobrze mi z tym, ze wierze w Boga. Może to urojenia, może idiotyzm, ale za bardzo Go lubię, żeby przestać wierzyć.
Ludzie uważają, że jestem zagorzałym wrogiem Kościoła Katolickiego. Mylą się. Ja po prostu nie lubię hipokryzji, z której, niestety, utworzony jest prawie cały dzisiejszy świat. Hipokryzja zdominowała również rzeczy Święte, Kościół, wiarę. Ludzie stworzyli profanum (sfera życia codziennego), w którym jest za mało sacrum (tego co święte). Nie dostrzegają, że również w życiu codziennym można być z Bogiem, uważają, że wystarczy chodzić co niedziele do kościoła, wymodlić się i jedziemy dalej, żyjemy dalej, będziemy święci. A nawet jeśli chcieliby inaczej, to standardy świętości narzucone przez Kościół są dla nich niedostępne, za trudne. W Kościele dzisiaj jest za mało Boga, za dużo księży.
Nie będę pisał o tym jak wygląda niebo, jak wygląda Bóg, czym jest piekło. To wszystko jest nie ważne, bo każdy i tak inaczej to widzi.
Jedno jest pewne: Bóg jest jeden.
Filozof Ksenofanes powiedział: "Etiopowie uważają, że ich bogowie mają spłaszczone nosy i są czarni, Trakowie zaś, że mają niebieskie oczy i rude włosy. Gdyby woły, konie i lwy miały ręce i mogły nimi malować, to konie malowałyby obrazy bogów podobne do koni, a woły podobne do wołów." Święta racja. Przecież gdyby pozbierać wyobrażenia ludzi na temat Boga i wyglądu nieba wyszłoby, że każdy z nas wyznaje inną religię. Każdy z nas inaczej widzi Boga. I czy to nie jest piękne? Po co nam wiara "urzędowa/ nadęta/ zadzierająca nosa do góry(...) głoszona stąd dotąd" (ks. Jan Twardowski, wiersz "O wierze")? Przecież i tak żaden żyjący nigdy nie pozna prawdziwych zamiarów Boga. Ani papież, ani mufti, ani rabin. Żaden żyjący nie pozna Prawdy pisanej przez duże "P".
Niech każdy wierzy tak jak chce i w co chce. Być może w tym szaleństwie jest metoda. I tak nie wiemy, kto ma racje.
Ale dochodzić do Boga, iść w kierunku świętości możemy razem, za rękę i w pokoju. Nawet jeśli to brzmi jak utopia.

Przyjaciółka pewnie w tym momencie łapie się za głowę i myśli "co ten idiota znowu wymyślił!" :-)

Następnym razem napisze, dlaczego uważam zwrot "Bóg nie kocha pedałów" za idiotyczny i niezgodny z Biblią.

piątek, 3 września 2010

SZKOŁA!!!

No więc tak. Szkoła fajna, wychowawczyni też fajna. Klasa... Hmm... 28 człowieków. Jeden się wziął i odszedł. Większość zaczynam po tych trzech dniach kojarzyć. Jest Adaś, co ma 190 wzrostu i się trochę mały przy nim czuje. Jest marek, co przyjechał w tym roku z Grecji. Mieszkał tam 4 lata i chodził do polskiej szkoły przy konsulacie. Jest też dwóch takich, co się nie odzywają, a jednego, Konrada, pamiętam z przedszkola. Jest więcej dziewczyn niż chłopaków. Jedna ponoć też chodziła ze mną do przedszkola, 3 kojarzę z gimnazjum. Luzik.
Wczoraj co prawda błądziliśmy jak dzieci we mgle, bo okazało się, że po szkole krąży 5 różnych planów lekcji. I każdy, kogo my mieliśmy w planie, nie miał w planie nas. I tak przez cały dzień lataliśmy.
Co do nauczycieli. Chemik jest świrem. Nadętym świrem. Ale być może nas czegoś nauczy. Polonistka jest pozytywnie zakręcona (ja to mam szczęście do takich. Najpierw Baśka w gimnazjum, teraz ta). Reszta mieści się w standardach. Oczywiście nikogo nie znam z nazwiska.

Oczywiście w szkole zimno, w domu zimno, u dziadków też zimno... No po prostu! Gdzie ta piękna, polska, złota jesień?

Wiecie, że Fidel Castro nie ma nic do homoseksualistów? A na Kubie jest większa tolerancja niż w Polsce. No po prostu, rodacy, wstyd. Tak, w takim Zasiedmiogórobekistanie nie maja pełni praw obywatelskich, a umieją się zachować.

No i brawa dla pani Henryki Krzywonos za wystąpienie!
Wreszcie ktoś dobitnie powiedział coś, co wszyscy pod nosem mruczeli.