środa, 29 grudnia 2010

ROK MINĄŁ

no, no, no, no, no... Składam literki na blogu już cały rok
Ale tortu sobie nie upiekę, nie umiem :)

Póki co nie napisałem żadnego religijnego/politycznego tekstu, bo zajmuję się czymś innym. To również jest literatura wredna, ale na razie nie do zaprezentowania.

Święta minęły całkiem spoko, ale tydzień przed świętami to istny koszmar. Mama była tak zalatana, że wrzeszczała na wszystko co się ruszało (a jeszcze jak mówiło, to w ogóle miało przesrane). A że byłem chory (i kaszle do tej pory) i siedziałem w domu, to byłem naturalnym obiektem, w który owe wrzaski mama kierowała. Mam co prawda czteroletnią siostrę, która potrafi być bardzo niegrzeczna, ale ja jestem większym celem, łatwiej się we mnie strzela.
Ale przetrwaliśmy te święta! 

Sylwester niestety z rodzicami i siostrami, a nie z samymi siostrami. Rodzicom nie chce się na imprezę iść...

poniedziałek, 13 grudnia 2010

COMMING OUT I CHARAKTERYSTYKA JEZUSA

I jeszcze jeden, i jeszcze raz...
Wyszedłem z szafy przy koleżance z liceum i się bardzo z tego powodu dobrze czuję. Chociaż nerwówkę miałem niezłą. To mój drugi comming out w tej szkole (ha! w poprzedniej pierwszy zrobiłem po dwóch latach chodzenia do niej). Nie lubię tego robić, ale czasem warto.
Wbrew pozorom to trudne powiedzieć komuś, że jest się transem.


z cyklu Polska niesamowita: pustynia siedlecka, miejsce, gdzie można zobaczyć drzewa wyrastające wprost z piasku

Jakiś czas temu przyszło mi na myśl, że napisze charakterystykę Jezusa. Napisałem ją na podstawie dwóch ewangelii: Mateusza i Łukasza.

CHARAKTERYSTYKA JEZUSA

Jaki jest Jezus? Czy ktoś kiedyś się nad tym zastanowił? Jest dla nas jak postać z mitów lub po prostu ktoś kogo trzeba bez zastanowienia czcić. Nie będę nawoływał do nie czczenia Chrystusa. Chcę jednak, żeby ludzie zauważyli, że Jezus bądź co bądź jest pół-człowiekiem. I że ma dużo ludzkich cech i to właśnie na tym, ludzkim aspekcie jego historii mam zamiar się skupić.

Jezus pochodził (po ojczymie, Józefie - pochodzenie liczyło się wówczas tylko w linii męskiej, a mąż "przejmował" pochodzenie żony) z rodu Dawida, wielkiego króla Izraela. Zanim się narodził zaaranżowano małżeństwo Maryji (Mariam/Miriam) z Józefem, cieślą pochodzącym z Betlejem (a mieszkał w Nazarecie). Zgodnie z tradycją żydowską, Maryja przez rok po ślubie mieszkała ze swoimi rodzicami. W ciągu tego roku zaszła w ciąże - to dlatego Józef obawiał się wziąć ją do swojego domu, nie chciał oskarżeń o cudzołóstwo (karane wówczas śmiercią). Jednak ukazał mu się we śnie anioł, który pouczył go, że powinien wziąć małżonkę do siebie, że nic złego się nie stało. Józef w ewangelii Mateusza jest określany słowem "sprawiedliwy", można więc mówić, że Jezus był wychowany przez naprawdę dobrych ludzi i przejął od nich system wartości.

Gdy Jezus miał osiem dni zgodnie z żydowską tradycją nadano mu imię w trakcie ceremonii obrzezania. Później został ofiarowany w świątyni jerozolimskiej, na chwalę Panu. Tam też starzec Symeon dał jeden z pierwszych znaków, ze Jezus jest Mesjaszem. Józef i Maryja dziwili się tym, co mówił starzec (obdarzony darem proroctwa). Symeon przewiedział też skutki przyjmowania/nie przyjmowania jego nauki. Jezus był potem przez pewien czas wychowywany był w Egipcie (do śmierci Heroda, do 4 roku p.n.e.). Można więc powiedzieć, że zwiedził kawał świata, również w późniejszych latach swojego życia.

Zachowanie Jezusa i słowa Łukasza o nim wskazują, ze jest bardzo mądry i wykształcony (nie każdy potrafi rzucać cytatami z ksiąg Starego Testamentu tak jak on). Jest też uczuciowym człowiekiem. Nie jest chłody, zimy, ma wielkie serce. Gdy zgubił się w Jerozolimie rodzice sądzili, że był wśród rówieśników - można z tego wnioskować, że był dzieckiem towarzyskim. Jak na swój wiek (dwanaście lat) był bardzo bystry - późniejsze wydarzenia, np. szybkie odpowiadanie faryzeuszom na ich zaczepki wskazują, że tej bystrości i refleksu nie stracił.

Jezus był nastolatkiem ze wszystkimi cieniami wieku młodzieńczego - rodzice go nie rozumieli, nie rozumieli znaków, jakie im dawał. Można przypuszczać, że w pewnym momencie czuł się samotny. Na pewno wpłynęło to na jego dużą dojrzałość psychiczną. Łukasz zwraca też uwagę na to, że Jezus był posłuszny rodzicom ("był im poddany" Łk 2, 51).

Co robił Jezus między wydarzeniami w świątyni, a chrztem z rąk swojego krewnego, Jana Chrzciciela? Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy. No chyba, że nam to osobiście w niebie powie. Ale póki co, możemy tylko przypuszczać.

Józef wykształcił go, jako swojego syna, na cieśle - Jezus wiedział więc czym jest ciężka praca. Być może był silny, dobrze zbudowany. Jest obyty ze środowiskiem wiejskim, na co wskazują jego przypowieści. Zna system pracy winiarzy, pasterzy i rolników. Przez te niewiadome kilkanaście lat prawdopodobnie dalej intensywnie studiował Święte Teksty i odkrywał swoje powołanie. Być może planował swoje kolejne kroki, modlił się i pracował. Być może się ożenił - nie mamy danych, że tego nie zrobił (poza dogmatami Kościoła). Być może miał dzieci. Być może był gejem. Przypuszczać można wiele, pewne jest to, że mając około trzydziestu lat przyjął chrzest i objawił się ludziom jako Syn Boży.

Scena kuszenia Jezusa wskazuje, że ma on silny charakter i jest wytrwały, może i nawet uparty. Jest stanowczy i wobec zjawisk atmosferycznych i wobec ludzi. Gdy w Nazarecie czytał Święte Księgi ludzie zdumieli się "pełnym wdzięku słowom, które płynęły z jego ust" (Łk 4, 22). Może to wskazywać fakt starannego wykształcenia Jezusa. Jest zazwyczaj opanowany, jednak gdy widzi kupców w świątynia wpada w gniew. To wydarzenie pokazuje, że nawet Jezus ma pewną granice cierpliwości. Łukasz zwraca uwagę na jego umiejętność wygłaszana mów (Łk 4, 31).

Martwi się o swoich przyjaciół - widać to, gdy pomaga im przy połowie ryb, które były przecież źródłem ich zarobku. Jest człowiekiem lubiącym spokój, nie znosi szumu wokół siebie. Nie pragnie sławy, która otacza ją coraz szerszymi kręgami. Jezus bardzo mocno oddziaływa na ludzi - wystarczy jedno słowo, żeby za nim poszli. Mówi wprost, ze przybył na ziemię dla ludzi złych, aby i oni mieli szansę na życie wieczne, aby i oni mogli się zmienić. Nie nawraca sprawiedliwych, a tych, co nawrócenia potrzebują (Łk 5, 29-32). Uważa, ze dobro należy czynić niezależnie od tego, czy dzień jest świąteczny, czy zwykły. Jezus powtarza, że jego rodziną są wszyscy ludzie, że jest naszym bratem.

Zwraca się z szacunkiem do wszystkich - również do jawnogrzesznic (prostytutek, cudzołożnic). Jest litościwy, potępia surowe kary. W jego zachowaniu widać wielki szacunek do kobiet, które również z nim wędrowały ( m. in. Maria z Magdalii, Joanna, Zuzanna).

Jezus jest wrażliwy - na wieść o śmierci Jana Chrzciciela oddalił się na pustkowie. Jednak gdy przyszli do niego ludzie prosząc o uzdrowienie nie wahał się ani chwili, nie zwymyślał ich, tylko uzdrowił chorych. Troszczy się o wiernych, rozdając im w cudowny sposób chleb i ryby. Jest wrażliwy na ludzka krzywdę. Lubi też dzieci, szanuje je, jak równych sobie.

Kocha swojego Ojca, Boga, co widać w chwili jego radosnej modlitwy (Łk 10, 21). Chwila ta też pokazuje, że nie był ponurakiem, smutnym, zamkniętym w sobie człowiekiem, a taki jego wizerunek wyłania się czasami z ikonografii. Nie wierzę, że nie śmiał się, gdy zobaczył bogatego przełożonego celników siedzącego na drzewie.

Nie wiemy nic konkretnego o wyglądzie Jezusa z Ewangelii, ale możemy się domyślić, że miał oliwkowy kolor skóry, czarne włosy, ciemne oczy, pejsy i brodę, której Żyd nigdy nie ścinał (a Jezus przecież Żydem był). Przedstawianie go jako białego, brązowowłosego i niebieskookiego Europejczyka jest błędem.

Jezus zna się na psychologii. Wie, że człowiek prędzej zapamięta przypowieści, niż sztywne regułki, jest najlepszym nauczycielem, jakiego Ziemia nosiła. Zna się na ludziach, korzysta też ze swojej umiejętności czytania w myślach. Umie też przewidywać przyszłość.

Jezus w Ogrójcu odczuwa strach. Boi się bólu, chce go uniknąć, jednak jest posłuszny swemu Ojcu. Tu po raz kolejny objawia się jego wytrwałość, siła duchowa. Nie używa przemocy, a i tak zwycięża. Jego nauka trwa.

Żeby zrozumieć Jezusa trzeba też poznać jego matkę, Maryję, bo to ona miała na niego największy wpływ. Człowiek najwięcej cech wynosi z domu.

Mariam jest osobą niesamowicie silną psychicznie i tą siłę Jezus po niej odziedziczył. Wyobraźmy sobie osobę, która będąc młodą dziewczyną zostaje wybrana przez Boga na matkę Syna Bożego. Wyobraźmy sobie jej strach. Przecież mogła zostać uznana za cudzołożnicę i skazana na śmierć. Przecież rodzice (Joachim/Heli i Anna) mogli wyrzucić ja z domu, uznać za chorą psychicznie. Jednak, dzięki Bogu i jego aniołom, tak się nie stało.

Jaką matką może być Maryja? Ewangelie wskazują, że jet czuła, ale nie rozumiała Jezusa, nie rozumiała jego powołania. Później sytuacja zmienia się. Po cudzie w Kanie Maryja jakby odzyskuje wiarę w Jezusa. Wiemy, że pojawia się w miejscach, w których on naucza.

Wyobraźmy sobie jej uczucia, gdy stoi pod krzyżem, na którym umiera jej ukochany syn. Co może czuć? Żal, rozpacz, gniew, rezygnacje? Jezus daje na krzyżu ogromny znak miłości do matki, gdy oddaję ją pod opiekę jednego z najwierniejszych apostołów.

Maryja jest silna, odważna, jest bardzo dobrym człowiekiem, jej zachowanie powoduje, ze czujemy do niej respekt. Jezus wychowywany przez taką kobietę musiał wykształcić w sobie wiele szacunku dla osób płci przeciwnej. To zapewne jej zawdzięczał swoją wrażliwość (również na piękno przyrody, np. gdy mówi, ze lilie są piękniejsze od najpiękniejszych szat Salomona, Mt 6, 28-30).

Jezus jest po pierwsze człowiekiem. Człowiekiem niesamowitym, ale nadal ludzkim. Jest wręcz idealnym kandydatem na męża, ojca, kumpla, brata, nauczyciela itd. Podobnie jak zwykli ludzie ma swoją granicę cierpliwości. W obecnych czasach mógłby być poetą, pisarzem, filozofem. Ma również wielką charyzmę i talent polityczny. Nie jest tylko zbiorem cytatów i gościem z krzyża - jest człowiekiem i chce, żebyśmy go tak widzieli.

I jedno z haseł z okresu stanu wojennego:

"zdziwiły się OKONie, że PRONcie wyrosło WRONie"

OKON - Obywatelskie Komitety Ocalenia Narodowego, zajmowały się propagandą
PRON - Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego, chodząca propaganda
WRON - Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, w czasie stanu wojennego faktyczna władza, Rada kierowana była przez W. Jaruzelskiego

środa, 8 grudnia 2010

TRANS - O CO CHODZI?



u góry: cuda z jaskini olsztyńskiej, byłem tam w październiku - takie Boże rzeźby wiszą tam pod sufitem, oświetlić je można tylko latarką, wrażenie jest niesamowite

A teraz Bardzo Wkurzający Tekst, dla tych, co nie wiedza, co to transseksualizm.

TRANS

Co to znaczy być transem k/m? To znaczy: mieć zaplątane najdrobniejsze sprawy, a z tych najdrobniejszych spraw składa się życie.

Wyobraź sobie, że jesteś facetem, który lubi samochody, komputery, dziewczyny i jest zamknięty w babskim ciele. Ma miesiączki, a chce hodować bródkę, a mama i reszta świata zwraca się do ciebie per: Moniczko, Kasiu, Olgusiu... Jesteś w stanie wyobrazić sobie co czujesz? Nie? To ci powiem:

słyszysz przypisane ci prawnie imię, podpisujesz się nim na kartkówkach - złość, poczucie niesprawiedliwości

różyczka na dzień kobiet - złość

błyszczyk pod choinę - wkurw

zakreślanie okienka "płeć" w ankietach - żal, bezradność

badanie u szkolnej higienistki - wstyd...

widok własnego, nagiego ciała w łazience - bicie głowa w ścianę.

miesiączka - wstyd, hańba.

damskie majtki, damski dezodorant - bicie pięścią o domowe ognisko, które zamiast grzać zaczyna w cholerę dymić.

pytanie: masz chłopaka? - nie ciociu, gejem nie jestem! omijanie spotkań rodzinnych.

dlaczego nie jedziesz na wycieczkę integrującą? - a wyobrażasz sobie mnie w pokoju z kimkolwiek?

bandażowanie piersi...

wściekły wzrok...

ładne dziewczyny, które nigdy na mnie nie spojrzą!

płacz...

Jesteś w stanie sobie to wyobrazić?

Nie?

A JA TO CZUJĘ!!!

Rzucacie we mnie kamieniami, mimo, że nie znacie mojej winy. Rzucacie nawet, gdy nie powiedziałem jeszcze, kim jestem. A co będziecie robić, gdy powiem? Zabijecie mnie, zniszczycie psychicznie?

Transseksualizm k/m ma jedną dobrą stronę - można bez przeszkód podglądać dziewczyny przebierające się w szatni na wf. Reszta to syf.

Ale transseksualizm to tylko część mnie. Ja też śmieję się, dyskutuje z nauczycielami, mam pały w szkole. Ja też oglądam się za dziewczynami. Nawiązuje przyjaźnie, choć robię to rzadko. Nie ze wszystkimi umiem wytrzymać. Nie wszyscy wytrzymują ze mną.

Transseksualizm to stalowa obręcz na mózgu. Przyciemnia wszystko. Czasami nie daje spać, myśleć, kochać... Jedynym sposobem na jej usunięcie jest operacja korekty płci. Nie wiem jak będzie po niej, nie wiem, czy tą stalową obręcz da się całkowicie zniszczyć. Ale wiem, ze każde jej zmniejszenie jest na wagę złota.

Jesteś w stanie sobie to wyobrazić? Nie? Wróć do przedszkola, a porzucasz we mnie kamieniami, jak dorośniesz. Tyle, że jak dorośniesz, to już rzucać kamieniami nie będziesz chciał.

wtorek, 7 grudnia 2010

MAKULATURA

Muszę powiedzieć, ze tegoroczne prezenty mikołajkowe są wyjątkowo udane; dwie książki: "Gringo wśród dzikich plemion" W. Cejrowskiego i "Orzeł. Tajemnice okrętu podwodnego" Michaela Guntona. Do tego sam sobie kupiłem prezent: dwutomowe wydanie dialogów Platona. I mimo, że kosztowały sporo (138 złotych) to nie żałuje. Mam teraz czytania na dwa miesiące. Poza tym na półce leży jeszcze parę książek, które chcę przeczytać, Biblia jeszcze w pełni nie odkryta - to mój piękny świat. Bez narkotyków, alkoholu, papierosów - pozwala zachować rozum, czystość. I nie wyśmieje, nie nawrzeszczy, nie powie złego słowa. Książki sprawiają, że człowiek jest mądrzejszy, że rozumie co się wokół dzieje. Kojarzy fakty, zjawiska, ma swoje zdanie, bo żeby swoje zdanie mieć, trzeba posiadać jakąś wiedzę.

Jednak nie samą makulaturą (drogą jak diabli, ale jednak piękną) człowiek żyje. Teksty z portali internetowych też warto czytać :)
Polecam dwa teksty o antysemityźmie:
Wydaje mi się, że są ciekawe i warte przeczytania :)

czwartek, 2 grudnia 2010

No i mam dobry humor - ten śnieg jest wspaniały. Ale mogłoby go więcej spaść (gdyby woźny z naszej szkoły to słyszał to by mi krzywdę zrobił, bo gość nie wyrabia z odśnieżaniem).
Taką pogodę to ja mogę przez pół roku mieć.Wolę minus 20 niż wilgotne niewiadomoile, bo jak jest wilgotne niewiadomoile to organizm się zasmarkuje i zakatarza z dezinformacji (pozdrowienia dla Neta z książek Rafała Kosika za fajne pomysły słowotwórcze).

Oceny na semestr jeszcze nigdy gorsze nie były - po raz pierwszy będę mieć dopy na półrocze. Ale przedmioty na których mi realnie zależy (historia, WOS, polski) wypadną nie tak źle, ale matma szoruje w tym roku doły (nawiasem mówiąc, 12 osób w klasie ma zagrożenia z matmy). Już nikogo nie dziwi, że nasza koleżanka, która w III klasie gimnazjum miała szóstkę na koniec, nie przeszła w pierwszej liceum z matmy. Koszmar. Za to nadspodziewanie dobrze idzie mi angielski - jak nie spartaczę teraz czegoś, to będzie cztery.

Mało ostatnio piszę BWTPiRów (Bardzo Wkurzających Tekstów Politycznych i Religijnych), bo jestem dziennikarsko załamany - recenzja na polski, rozprawka na etykę, a w grudniu mamy jeszcze napisać jakieś trzy sprawdziany. Mózg mi paruje.

A jutro mam urodziny! 

I słucham sobie The Rasmus ( F-F-F-Falling na zmianę z Open my eyes). Musze też polecić piosenkę Prąd stały/prąd zmienny grupy Lao Che. Jeszcze chyba nikt przed nimi nie spojrzał na prąd elektryczny jak na istotę żyjącą. Niby piosenka jest o zwykłej rzeczy, wszystkim nam jej znanej (niektórym lepiej niektórym gorzej - niektórzy nawet podali mu rękę, ale dla wielu była to ostatnia rzecz, którą ją robili), ale napisana w sposób tak nowatorski, że brzmi nie gorzej niż te wszystkie piosenki ze sfery bardziej duchowej. Spięty ma w sobie coś takiego, że dobrze się go słucha.