wtorek, 29 marca 2011

ROZWÓJ

Wczoraj odbyło się wiosenne strzyżenie owiec - obciąłem się na całkiem krótko i mama chce mnie wydziedziczyć. No normalnie się obraziła. To smutne, że bardziej akceptują mnie osoby teoretycznie obce (i przeglądające czasami tego bloga i niepodpisujące się po komentarzami, tak, do ciebie mówię, P.) a mama nie może mnie znieść. Klasa uważa mnie co prawda za lekkiego dziwaka, część za lesbijkę, dziękuje za komplement, ale lesbijką nie jestem, nie jestem nawet kobietą, ale klasa i nauczyciele tolerują mnie bardziej niż moja rodzina. 

Muszę się wy-comming-outować przed jedną z koleżanek, bo mi życia nie daje, jak widzi moją fryzurę i zachowanie, zobaczymy jak mi pójdzie. Nie chodzi ze mną do klasy, więc jestem gotowy na wszystko.

ROZWÓJ
Pod kilkoma tekstami o transseksualiźmie i w oficjalnym poglądach Kościoła w sprawie transseksualizmu ("Transseksualizm według teologii katolickiej", pierdoły, patrząc z punktu widzenia psychiatrii) przeczytałem, że człowiek nie powinien zmieniać dzieła Bożego (znaczy siebie, swojego ciała) tylko żyć tak jak Bóg dał i "w czym" dał. Że tak jest "w zgodzie z naturą".
Mam taką teorię:

Rozmnażanie człowieka to rzecz całkowicie biologiczna. Plemniki, komórki jajowe, macica itd.- to jest biologia. Bóg jest inżynierem - zaprojektował świat oraz wszelkie organizmy żywe. Pal licho, jak doszło do ich powstanie konkretnie - jako chrześcijanin wierzę, że ich powstanie spowodował sam Bóg (czyli mógł spowodować np. Wielki Wybuch, nikt mu za ramieniem nie stał jak był tworzony świat, Księga Rodzaju to metafora). Stworzył każdą komórkę po kolei i stworzył z nich organizmy (Adama - mężczyznę i Ewę - kobietę). Dał nam zdolność samodzielnego rozmnażania, bo co to za radocha tworzyć każdego człowieka z osobna. Dał nam też wolną wolę - możemy sami wybierać sobie partnerów i partnerki, możemy tworzyć rodziny lub być singlami, ale dał nam też pociąg do życia we wspólnocie - niezbędny do przeżycia (krawiec piekarzowi fartuch szyje, piekarz krawcowi bułki piecze; da się bez tych zależności żyć, ale byłoby ciężko). Dał też pragnienie rozwijania się - swoich zdolności - fizycznych i psychicznych.

Zgoda z naturą jest więc życiem we wspólnocie i rozwijanie się, ale do tego jeszcze wrócę.
Wracając do transseksualizmu - Bóg tworząc na początku początków pojedyncze komórki i zlepiając je w jedno ciało mógł po prostu nie przewidzieć tego, że coś w którymś pokoleniu, u różnych ludzi może się poplątać. Bo hormony, bo coś tam, dochodzimy tu z powrotem do biologii. Ale jednak korzystając z jednego z Bożych darów, daru potrzeby rozwijania się, możemy dać transom spokój duszy i odwrócić wszelkie poplątania (medycyna, czyli biologia człowieka).

Dzięki rozwijaniu się możemy leczyć bezpłodność (i Bóg nie musi interweniować w każdym przypadku z osobna, tak jak i robić wszystkiego tak jak było Janem Chrzcicielem i innymi przez Boga danymi dziećmi). To dzięki rozwojowi możemy rozwiewać dawne i nadal funkcjonujące zabobony (jak o tym, że homoseksualizm to choroba). To dzięki rozwojowi za parę lat będę wolny "jak dzikie chrum chrum".

Jednak Kościół nie lubi rozwoju. Chyba widzi w nim zagrożenie. Owszem, rozwój = wątpliwości, również co do istnienia Boga, ale to wszystko się da po Bożemu wytłumaczyć. Kościół bojąc się rozwoju postępuje jak Żydzi, którzy zwalczali Jezusa, bo chciał zreformować judaizm. To on pierwszy pokazał, że religia, która się nie rozwija przestaje być religią dla ludzi. Ale, jak widać, nauka poszła w las.

Rozwój to podstawa!

Zapraszam do dyskusji. Ale bez brzydkich słów proszę, jestem jeszcze dzieckiem, więc moglibyście mnie zdemoralizować ;)

wtorek, 22 marca 2011

Dobry wieczór/dzień! (zależy kto kiedy czyta)

Wiosna się zrobiła, co jest po prostu niesamowite, koty (których przez całą zimę pod blokiem człek nie uświadczył) drą się jak oszalałe, Orszulka i Staś zmontowali gniazdko na gałęzi za oknem (dosłownie trzy patyki na krzyż, ale Orszulka jest cierpliwa i grzecznie na nich siedzi), a w człowiekach buzują hormony (zrobił się jakiś wysyp par całujących się na szkolnym korytarzu, oj, misie się z zimowego snu przebudziły, ja też pewnie nieprzypadkowo zostałem poczęty się w marcu :) )...

A ja słucham "Spy game soundtrack" na zmianę z Hurts... Tak, to nie jest specjalnie optymistyczna mieszanka.

Za to radością mnie napawa taki obrazek o 7:00 rano (oraz to, że wreszcie nie muszę światła ciemną nocą poranną zapalać):



Miłość rośnie wokół nas :)

wtorek, 8 marca 2011

Ekhm...


Wszystkim Paniom - tym mniejszym i tym większym, tym szczupłym i tym z dużą ilością ciałka do kochania, żonatym, mężatym i singielkom, tym delikatnym jak jajka i tym delikatnym jak miny przeciwpiechotne (taki demot był), blondynkom, rudym i czarnulkom, matkom, żonom i kochankom życzę wszystkiego najlepszego z okazji dzisiejszego święta i z okazji każdego kolejnego dnia, w którym jesteście w stanie wytrzymać ze znajomymi facetami!

Ha, a ja dzisiaj emanowałem męskością - po raz pierwszy dałem Obywatelce Płci Pięknej kwiatek na Dzień Kobiet. Nawet jej całusa skradłem, ale wbrew pozorom, drodzy koledzy, nie skończyło się to pobiciem za pomocą torebki z Niewiadomoczym :)

Mam nowego kolegę - na na imię Staś i jest ptakiem. Ojczym stwierdził, że to cukrówka, ale mama stwierdziła, że jakiego rodzaju by nie był, to to na pewno facet bo siedzi parę godzin naburmuszony na gałęzi i nigdzie się nie rusza :) Staś siedział na drzewie przed oknem w niedziele, dzisiaj na moje okno przyleciały jeszcze dwa ptaszki. Ptaki mnie fascynują. Nie interesuje mnie ornitologia, ale na dziobiące ziemie pod blokiem gołębie i inne Fruwate mogę patrzyć godzinami.
 Staś
Urszulka (tak, właśnie mamy Kochanowskiego w szkole :))
Staś i Orszulka zwrócone niezbyt reprezentacyjną stroną
Jeżeli wśród czytelników znajdzie się jakiś ornitolog i okaże się, że płeć określona przez moją mamę jest fałszywa to nic, wśród ptaków też mogą być transi :)

środa, 2 marca 2011

Zaniedbuje bloga. Jest mi z tym źle, nie sypiam w nocy i płacze jak małe dziecko :) , ale niestety muszę się uczyć, komputer mi działa z prędkością pociągu PKP i w międzyczasie pisze opowiadanie. A polonistka wrobiła całą klasę w konkurs o Złote Pióro Prezydenta Jaworzna (konkurs literacki), więc muszę pisać. I musi być to poprawne politycznie, zgodne z zasadą decorum, którą nasza polonistka wielbi a w dodatku nie mogę go pisać jako facet, co mnie bardzo denerwuje. Więc pisze o sobie w trzeciej osobie i jajco mnie obchodzi kto to przeczyta. 

Odkryłem ostatnio przedziwną rzecz. Myjąc zęby pochyliłem się nad umywalką i znieruchomiałem zezując na moje odbicie w lustrze. Mój mięsień oka czuł się już wyraźnie nadwyrężony, ale gapiłem się dalej. Przeczesałem włosy na skroni i zamrugałem. MAAMOOOO! Ja mam siwe włosy! Cztery miesiące temu skończyłem szesnaście lat! Ja rozumiem, że jestem staruszkiem (i jak staruszek się czasem czuje), ale bez przesady. Sprawdzałem pięć razy - to są siwe włosy, a nie odbijające się światło. Musze mniej się stresować. No bo co w końcu, kurcze blade*? Może za dwa lata może prostaty dostane?! :)

Poza tym doszedłem do wniosku, że szkoła jest niewychowawcza. Mieliśmy na dzisiaj na angielski nauczyć się opowiadać o ulubionym filmie. Nie nauczyłem się, a z braku "NP" musiałem odpowiadać. Polałem trochę angielskiej wody i... 4 plus! Z angielskiego jestem słaby, ale najwyraźniej umiem lać wodę w każdym języku. 
Natomiast na sprawdzian z biologii koleżanka z ławki nauczyła się, wkuła, nastroszyła się i przybrała postawę bojową, a ja go olałem - oboje mamy tróje. Koleżanka była wściekła :)

Henryk Stokłosa został dzisiaj zaprzysiężony na senatora. 21 zarzutów! Rozumiem, że w parlamencie zasiadają nasi reprezentanci, również reprezentanci ludzi uciśnionych i skrzywdzonych przez państwo, pozamykanych w pokoikach z kratami w oknach za niewinność (to oczywiście stwierdzenie ironiczne), ale facet z zarzutami o korupcje w ławie senackiej to przegięcie.

W styczniu moja mama nie wierzyła, że bunt z Tunezji może rozlać się na inne kraje. Wtedy też nikt się raczej nie domyślał, że władzy Muammara Kaddafiego może cokolwiek grozić. A jednak, wolność jest w nas - we wszystkich ludziach. Każdy zniewolony kraj ma swój własny czasowy zapalnik, każdy kiedyś musi się zatrzymać i BUM! Zapałka rzucona na Bliski Wschód, a Bliski Wschód to ropa. Jak już płonie to trudno go zatrzymać. Bardzo kibicuje Tunezyjczykom i Egipcjanom w tworzeniu demokratycznego rządu, a Libijczykom w walce o wolność. Tylko bardzo bym chciał, żeby potem pamiętali i mieli głęboko w sercach zapisane jedno słowo - salam (pokój). Bardzo też liczę na ONZ i inne wspólnoty. Libijczycy sobie z Kaddafim poradzą, ale trzeba ich wspomóc. Pomoc humanitarna, a potem pomoc w tworzeniu demokracji będzie im bardzo potrzebna. Grunt, żeby Amerykanie nie zwalili się tam ze swoim wojskiem, bo to będzie katastrofa.

* ulubione powiedzonko Mikołajka (patrz: "Mikołajek" Rene Goscinny`ego i Jean-Jacques Sempe)