Byłem wczoraj z babcią na "Jasełkach" w teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie. Jako osoba niewierząca jestem obiektywny i muszę przyznać, że przedstawienie było bardzo ciekawe.
Najlepsze były dzieciaki z przedziału wiekowego 3 - 7 lat poprzebierane za baranki. To było świetne jak w pewnym momencie na scenę wybiega kilkanaście takich maluchów w "owczych" strojach z dzwoneczkami na szyjach i zaczyna się zachowywać jak prawdziwe owce! Zwłaszcza, ze niektóre drapały się nogami po uszach.
Jezusek - najmłodszy aktor na scenie - w czasie gry był niesamowicie spokojny (poza chwilami, w których rzucał grzechotką w Józefa). Zamiast pastuszków byli górale beskidzcy, pewna "aniołka" (jak odmienić anioła na rodzaj żeński?) była bardzo sexy, na koniec jeden góral rzucał cukierki na widownie i super wyglądały staruszki walczące o nie na równi z dziećmi.
Przed przedstawieniem byliśmy na chwilę w czeskim Cieszynie, gdzie po raz pierwszy w życiu widziałem sklep, w którym są tylko słodycze i alkohol. Koleżanki babci pokupowały wręcz niesamowite ilości napojów z procentami (niektóre po dwie pełne torby). Babka za ladą wszystkie ceny miała w koronach i jak przeliczała na kalkulatorze to nieźle zaokrąglała do góry. Ogólnie było świetnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz