czwartek, 31 października 2013

TAŚMOWA WYTWÓRNIA AFER

Znowu taśmy. TAŚMY PRAWDY (która jakoś nikogo nie dziwi, choć wkurza). TAŚMY OBNAŻAJĄCE. GWÓŹDŹ DO TRUMNY PO i tak dalej...

Polskie życie polityczne było do dupy za Jagiełły, za Augusta II i Stanisława Leszczyńskiego, było do dupy w czasie zaborów, przed nimi, po nich, w czasie II RP i jest nadal. I będzie takie też za dwieście lat, bo w naszym kraju do władzy nie dochodzą ludzie, którzy mają jakiś plan i coś do zrobienia, tylko medialni głupcy pragnący trzymać się koryta, mieć pieniądze, władzę i poczucie wyższości.

Póki nie zacznie się promować odpowiednich ludzi, póty nic się nie zmieni. I nie mówię, że pod hasłem "odpowiedni" widzę jedynie ludzi o takich poglądach jak ja. Widzę pod tym hasłem ludzi, z którymi mogę rozmawiać, a nie ludzi, którzy w ramach "debaty" będą mnie nazywali mordercą, zboczeńcem, tematem zastępczym i tak dalej.

No tak... Gwóźdź do trumny PO? Jasne, że PO opadną słupki, ale jedynie do momentu, w którym Kaczek, Antoni i jego zespół "ekspertów"* znowu nie powiedzą, zrobią czegoś idiotycznego. Wtedy znów opadną słupki PiS i wzrosną słupki PO. Ku mojej rozpaczy.

A przekręty były za SLD, za PiS i są za PO. I albo się musimy z tym pogodzić, albo wreszcie wypchnąć do sejmu porządnych ludzi.

*

niedziela, 27 października 2013

Ktoś ma ochotę się wkurwić, wrzeszczeć i płakać z bezsilności? Polecam film "Johnny poszedł na wojnę". Jest na jutubie - TU.
Z każdego militarysty zrobi pacyfistę. Jest po prostu... Poruszający w najgłębszym tego słowa znaczeniu.

sobota, 26 października 2013

POST NR 300

"Gej to jest takie coś, facet, który przebiera się za kobietę, żeby być z innym facetem jak z kobietą! Pedał to jest takie coś jak gej, tylko biedny!" - słowa siedmioletniego kolegi mojej siostry (tak, dzielnie próbuje właśnie przeżyć urodziny siostry).

No cóż. Czy jeszcze ktoś jest zdania, że młodzież jest za młoda, by rozmawiać o homoseksualizmie?

piątek, 25 października 2013

LUDZIE, MYŚLCIE...

Czy może raczej "dziennikarze myślcie".

Jestem człowiekiem wiecznie poddenerwowanym możliwością kontaktu z drugim człowiekiem (no introwertyk po prostu) i przed wyjściem "do szkoły" muszę się zrelaksować. No to siup na kanapę i dawaj "Pytanie na śniadanie". 
Nic mnie tak nie rozśmiesza i powala absurdem jak program, w którym omawia się w jednym odcinku stylizacje Edyty Herbuś (kto to jest?), problem pedofilii, związek Adamczyka z Rosati, zagrożenie terrorystyczne i nową porcję ciuchów Wiganny Papiny.

W każdym razie zobaczyłem dziś zjawkę "materiału" na temat biednej, rozkraczonej przed meczetem Rihanny i złych, brzydkich muzułmanów, którzy się na nią wściekli. No ludzie, błagam! To, że była ubrana, a nie rozebrana, to nie jest tu istotne (bo każdy zainteresowany kobietami wie, że czasem nawet jest bardziej seksowanie, gdy kobieta jest ubrana). Jakby mi się tak baba zaczęła wyginać na terenie kościoła* i strzelać focie, to bym ją wykopał. Miejsce kultu, to miejsce kultu. Zakaz robienia kurewskich zdjęć i basta.
Jakby zrobiła taką sesję w Kościele Mariackim, to nikt by nie mówił, że została wyproszona bezpodstawnie. A tu źli, brzydcy muzułmanie...

* I tu ważna rzecz, która może umknąć osobom nie mającym zielonego pojęcia o islamie - to nie jest tak, że meczet, to tylko to, co jest wewnątrz budynku. To jest też np. dziedziniec, na którym też się trzeba umieć zachować jak osoba rozumna, a nie jak bydło.

Druga sprawa obrazując wybiórczość i nieobiektywność dziennikarzy, to sprawa działaczy Greenpeace. Ci zieloni idioci próbowali wedrzeć się na platformę wydobywczą i coś czuję, że według prawa rosyjskiego mogliby być nawet zastrzeleni. A w mediach słyszę o biednych działaczach wspaniałego i inteligentnego Greenpeace, którzy zostali aresztowani przez złych, brzydkich Rosjan...
BTW, ciekawe czym była napędzana ta stara łajba grinpisowców, bo nie wyglądała na ciągniętą przez walenie, tylko na pożerającą ropę hektolitrami.

Nie wiem, kogo przyjmują na studia dziennikarskie, ale odnoszę wrażenie, że na tych studiach uczy się jedynie "dobrego wyglądania". Teraz to już nawet nie muszą wyraźnie i bezbłędnie mówić.

Żeby nie kończyć "na marudę", to przedstawiam Wam moje nowe współlokatorki:

(po lewej Deratyzacja, czyli Dercia, a po prawej Dezynfekcja, czyli Dezia. Imiona wybierała moja mama :) )

środa, 16 października 2013

SKURWYSYŃSTWO

Pewnie wiecie, co powiedział pewien arcywkurwiający biskup. Jak nie wiecie, to se TU przeczytajcie. Skomentuje krótko - jak tydzień temu można było określić wypowiedź tego dupka idiotyzmem ciężkiego kalibru, tak ta jest skończonym skurwysyństwem. Skończonym skurwysyństwem niedouczonego, niewrażliwego pierdoły.

Kurwa mać. Nie znam mojego ojca i jeszcze w dodatku jestem transem - może powinno się takich jak ja zapobiegawczo odstrzeliwać, żebyśmy nie mieli szansy zepsucia biednym sukinsynów w sutannach?!

Miarka się przebrała. Facet powinien co najmniej złożyć dymisje, ale jak wszyscy wiemy, trudno Bożemu "przedstawicielowi" oderwać się od koryta.

poniedziałek, 14 października 2013

OŁ BOSHEEEE...

Autobusy są wspaniałe. Po dziewięciu dniach jeżdżenia do Katowic mógłbym książkę napisać o tytule "PKM - dlaczego jestem masochistą". Z drugiej strony mogło być gorzej. Inżynierka O. dojeżdża busem nach Krakau.

No dobrze, autobusy są wspaniałe, nowoczesne (moja wieś ma chyba najnowocześniejsze autobusy w Śląskiem), a skoro nowoczesne, to mają wi-fi, klimę i zero szpar, które w Ikarusach zapewniały choćby minimalną ilość powietrza. Teraz nie ma powietrza. Nie ma powietrza, a ludzie się nie myją. JEBIĄ na kilometr. To jedna rzecz.

A tera druga.
Jedzie gimbusiara* autobusem. Rechocze z drugą gimbusiarą. Próbuję się przecisnąć (wraz z inną panią) obok nich, by dotrzeć do oazy spokoju w środkowej części autobusu. I słyszę "O Bo$He...! Mu$i tU I$Ć! O Bo$he!" tonem, który oznaczał mniej więcej tyle, iżem nie godzien zlizywać pyłu z Markowych Tenisówek Bardzo Istotnej Marki tejże oto Pani i Władczyni. Bo to jej kawałek autobusu i ja żem jest niegodny na nim stawać.
A potem z taką:
miną stałem i patrzyłem, jak przez autobus przetacza się oddział Kanarinio, a gimbuska okazuje się nie mieć ani biletu ani legitymacji, a później beczy, bo się okazało, że przy pani Kanarce to nie wystarczy tupnąć nóżką, by ta odpuściła.
To był dobry dzień.

Tak na marginesie. Co by zrobił profesor Miodek, gdyby zobaczył moje słowo-twory? Jakieś pomysły? :)

*Nie mam nic do gimnazjalistów. Z własnego (niedawnego) doświadczenia wiem, że mają w sobie sporo dobra i jeszcze więcej potencjału. Ino trza to wołami z nich wyciągać, co nie każdy nauczyciel potrafi. 
BTW, życzę wszystkim nauczycielom, żeby im się chciało ruszyć dupy, pić kawę na przerwach, a na lekcjach przynajmniej przerobić materiał. Wszystkim nauczycielom życzę, by mieli taką pasję, jaką nam objawiał Pan Od Chemii. TEN pan.

piątek, 11 października 2013

ZIRYTOWANO MNIE

a-be już zdenerwowałem, więc dzisiaj nie o książkach. Nie mówię, że chciałem zdenerwować. Ot, wypadek przy pracy.

Teraz ja się będę irytował.

Czy ja już wspominałem, że guano (pisemnie: GUANO, GOŁĘBIE GUANO) mnie obchodzi, co rządzi Warszawą? Że to może być koszatniczka, lew morski, Marsjanin tudzież Zwalcowana Hania? Że mnie, mieszkańca miasta oddalonego znacznie (chwała Bogu) od Warszawy, guano obchodzi, ile kosztują tam bilety?
Czy ja już wspominałem, że ta histeria dziennikarzy (PoKraśko, ja naprawdę nie wiem, co miałeś na myśli, mówiąc, że stolica interesuje wszystkich Polaków i kwestia prezydentury Zwalcowanej Hani, to też kwestia wszystkich Polaków) doprowadza mnie do stanu furii?! Czy ja już mówiłem, kaj bym wysłał tych wszystkich Dzięnikaży robiących aferę na całą Polskę z powodu lokalnych wyborów?
Jak nie mówiłem, to właśnie mówię.

A co do ArcyBiskupa Józefa Lapsusa... Idź pan w chuj. Byle szybko.

A jak już jesteśmy przy chujowatych ekspertach, to zaznaczam, że od dnia dzisiejszego na tym blogu nie mia prawa paść hasło "katastrofa smoleńska".

wtorek, 8 października 2013

HESUSIE NAWASIE, KSIĄŻKA ZA DYCHĘ!

Jo jeżech je tera student, ale nie będę może na razie o tym pisał. 
A, Jesus (czyt. Hesus) Navas to taki piłkarz :)

Na początek chciałbym jednakowoż pozdrowić pewną blondynkę, która wracała z Katowic linią A i napierdalała po kolei do wszystkich osób ze swojej komórkowej listy kontaktów na temat beznadziejnego bałaganu na AWFie oraz o tym, że miała już dwie technologie informacyjne a miałaby jeszcze trzecią, gdyby nie zgłosili sprawy do dziekanatu, no naprawdę, skandal. Z drugiej strony dziołchę podziwiam - nie mam pojęcia jak można jednocześnie jeść jogurt, gadać przez smartfona i trzymać ręką torbę jadąc na stojąco po trasie w której zakrętów jest więcej niż odcinków prostych.
Tak mało (na oko 160 centymetrów) potrzeba, żeby wkurzyć człowieka...

Ale miało być o książkach. Otóż kupiłem sobie z przeceny książkę Karen Armstrong "W IMIĘ BOGA. FUNDAMENTALIZM W JUDAIZMIE, CHRZEŚCIJAŃSTWIE I ISLAMIE". Jestem dopiero na 45 stronie, ale już mogę ze spokojnym sumieniem napisać, że książka warta jest tego, by do niej zaglądnąć. Pani Armstrong* cofa się daleko (do 1492 roku) i po kolei opisuje wszystkie odłamy religii, grupy, które się tworzyły i co miało na nie wpływ - to brzmi dość podręcznikowo, jednak napisane jest lekkostrawnie. Dodatkowym plusem jest wydanie (wyd. W.A.B., Wa-wa 2005) - twarda oprawka, świetny papier, wszystko jasne i przejrzyste. Od czasu matury ustnej z polskiego mam słabość do wydawnictw, które są tak miłe, że podają jasno i wyraźnie rok, miejsce i ISBN (niech żyje PWN i Bellona!).

Za to Dziadzio kupił mi (w księgarni w klasztorze w Czernej, ceny często-gęsto niższe o 50, 70%) zbiór listów C.S. Lewisa (bardziej znanego po hasłem "autor Opowieści z Narnii") pod tytułem "O MODLITWIE". Lewis pisze do swojego kumpla Malcolma o swoich przemyśleniach na temat modlitw, kościoła (anglikańskiego, ale widać podobieństwo do spraw KK) czy ogólnie religii. Książka ma swoją wartość głównie ze względu na to, że Lewis nawrócił się już jako dorosły człowiek, co sprawia, że na religię patrzy świeższym okiem niż człowiek, który większość rzeczy robi "z automatu" i nawet nie zastanawia się, o co się modli, gdy odmawia "Ojcze nasz". Kto wiary nie stracił, najwyraźniej nie może jej poznać. 

Żeby nie było tak poważnie i filozoficznie, to polecam Wam "ŻMIJĘ" Andrzeja Sapkowskiego. Wojna w Afganistanie (ta sprzed 30 lat, jak Ruscy wkroczyli do tego pięknego, ale zabójczego kraju), którą można podsumować słowami jednego z żołnierzy: "z lewa chujnia (...) z prawa chujnia. A pośrodku pizdiec". W tych okolicznościach przyrody żołnierz zauważa wśród kamieni złotą żmiję, która "pokazuje" mu (kto przeczyta, będzie wiedział o co chodzi) dzieje innych żołnierzy, którzy przed wiekami walczyli na tym brązowawym skrawku ziemi. Książka równie mistrzowska jak autor.

*Nie przepadam za kobietami-pisarkami. No po prostu mi nie leżą (za wyjątkiem J. K. Rowling). Może ma to coś wspólnego z zdeczka przyobszernymi opisami uczuć czy coś (Sapkowski pięknie opisuje uczucia, bo ich prawie nie opisuje, ale i tak je czuć) tudzież z kolorami pistacjowym, szmaragdowozielonym, purpurowym i szkarłatnym oraz ekri (czy jak to tam piszą).

środa, 2 października 2013

RAMZES...

...tego się ludziowi nie robi...

Moje małe zwierzątko odeszło dziś do Krainy Wiecznej Drzemki.

Po raz pierwszy płakałem z powodu zwierzaka.


wtorek, 1 października 2013

NIE BĘDZIE O POLITYCE

[Denerwuje ten Bohater NieInternowania*, co to próbuje zajebać większości Polaków Powstanie Warszawskie. To powinno być karalne. Batem]

Tak więc napiszę o muzyce. Otóż, dzięki kanałowi "100% Kazik" w OpenFM, doszedłem do wniosku, że można w Polsce rozbić muzykę:
a) o ważnych problemach społecznych ("Soł łi don't łont noł prohibiszon in e Łorsoł/ Soł łi don't łont noł prohibiszonn in e Krakoł eja" - El Dupa, "Prohibition")
b) i politycznych ("Z tarczą albo na tarczy Hanna Gronkowiec walczy./ Symbol naszego oporu, królowa wolnego dworu." - Kazik na żywo, "Hanna Gronkowiec walczy"),
c) o polskości ("Coście skurwysyny uczynili z ta krainą?/ Pomieszanie katolika z manią postkomunistyczną/ Ci modlący się co rano i chodzący do kościoła/ Chętnie by zabili ciebie tylko za kształt twego nosa" - Kazik, "Jeszcze Polska")
d) o polityce ("Co za syf, co za katastrofa" - Kazik, "Polska płonie", teledysk polecam :)
e) serio, naprawdę serio o polityce ("Jak ginie tysiąc istnień młodych, tam u pałacu bram/ Świat milczy, bo nie ma przejmować się czym/ To są tylko wewnętrzne sprawy Chin" - Kazik, "Wewnętrzne sprawy")
f) o skurwysyństwie ("Czy wiesz, na co nam przyszło?/ Żeby winę taką waszą wymyśleć?/ To jest jakaś ponura farsa/ Myślisz, że twoja wolność narasta?" - Kult, "Układ zamknięty")
h) i o historii ("Jak zło się rodzi? Odpowiedź racz mi dać,/ więzi i głodzi, na pewno nie idę spać./ Nad nami niebo Niemiec, na wschodzie wielka przestrzeń,/ sturm und drang spełnione w rozumieniu nowoczesnym." - Kazik na żywo, "Jak zło się rodzi")
g) i różnych takich ("Celina", "Mars napada", "Baranek" czy "Kurwy wędrowniczki").

No po prostu Kaźmirz ratuje honor polskiej muzyki :)

Szkoda tylko, że przy małoletnim rodzeństwie nie można tego przez głośniki puścić.


* Ostatnio doszliśmy z Mamą do wniosku, że ten facet po prostu spełnia się w byciu opozycjonistą, bo ciągle ma nadzieje, że ktoś go internuje. Ot, fetysz.