czwartek, 24 kwietnia 2014

JEDEN Z WIELU, KTÓRYCH NIE ZAPOMNĘ

Jestem dość odporny na poezję, chociaż czasem jej interpretowanie jest dla mnie taką rozrywką, jak rozwiązywanie krzyżówek i zagadek. Wolę jednak taka poezję, którą się przeżywa, a nie interpretuje.

Nie znam specjalnie dorobku zmarłego dziś Tadeusza Różewicza, ale wiersze "Ocalony" i "Głosy niepotrzebnych ludzi" żyją we mnie swoim życiem. Nie do zapomnienia.

Głosy niepotrzebnych ludzi

Jeden z wielu
Ja jeden z wielu
ukryty wśród miliarda
Wstydzę się że jestem

Uczeni panowie
profesorowie Vogt Burch i inni
mówią że miliard ludzi
jest na świecie niepotrzebny
Za dużo jest ludzi
więc człowiekowi wstyd że żyje

Tyle tego
biali żółci czarni czerwoni
wszyscy chcą jeść
ubierać się oddychać kochać

Ach oni mają sny marzenia
oni mają pragnienia
oni walczą powstają
Więc co zrobimy z tym miliardem
martwią się panowie
Vogt Burch i inni
Co zrobimy z tym i z tymi

Co zrobicie
z tym chłopcem
który wkleja do szarego zeszytu
czerwony liść dębu
z tym który trzyma w dłoni jabłko
i z tym który biegnie przez łąkę
który leci przez gwiazdę śniegu

Co zrobicie z moim ojcem i matką
co zrobicie
co zrobicie z tym miliardem
niepotrzebnym.

niedziela, 6 kwietnia 2014

JAKIE BABY - TAKIE CHOPY

Przeczytałem w końcu jęki niejakiej Krystyny Jandy pod tytułem "Wychowaliśmy takie pokolenie mężczyzn". W skrócie: pani K. jechała se pociągiem i jakiś kolo nie chciał położyć jej walizki na półce, a potem inny kolo nie podniósł śmiecia, który jej upadł, a potem inny kolo ubiegł ją w biegu po taksówkę i nie odstąpił jej miejsca w tymże zacnym pojeździe, a na koniec pani K. (jak zwykły plebs) przejechała się komunikacją miejską, w której żaden kolo nie ustąpił jej miejsca. Konkluzja: mamy beznadziejnych, niewychowanych facetów.

Od razu przypomniała mi się sytuacja z autobusu jadącego z Katowic do mej wsi. Siadłem (Usiadłem! Usiadłem koło 15 w autobusie! Usiadłem!) sobie na miejscu przyokiennym, wyciągnąłem książkę i czytam. Obok mnie usiadła niewiasta koło 50, a jej koleżanka sobie obok niej stanęła. Czytam i nagle słyszę.
[koleżanka]: No... A mnie tak nogi bolą, taka zmęczona jestem po PRACY.
[niewiasta]: No wiem, że cię tak nogi BOLĄ, ta młodzież teraz...
[koleżanka]: Siedzą i nie ustąpią starszym miejsca, a ja jestem taka ZMĘCZONA...
I tak dalej. Po chwili przestały, albo uznając, żem głuchy, albo żem niereformowalny. Bo oczywiście to ja się zachowałem niekulturalnie udając, że nie słyszę, że o mnie mówią. A wystarczyło poprosić, miejsca bym ustąpił, chociaż to był wtorek i byłem na nogach od 5 rano. Ale nie. Proszenie jest dla plebsu, my jesteśmy homo sapiens wyższego rzędu i nie musimy kalać swych ust proszeniem.

Ja się nie będę produkował i pisał o tym, co myślę o problemach pani K. Jandy. Za to podpisuje się moimi dwoma i szczurów moich ośmioma łapkami pod tekstem z miloscpo30 i tym obrazkiem:



wtorek, 1 kwietnia 2014

"CÓRA LECHISTANU"

Wspominałem o dziewczynkach z grupy nauczycielskiej. Jedna z nich, Ewa Mazur, wydała właśnie książkę - "Córa Lechistanu". Takie historyczne fantasy. Coś więcej będę mógł napisać, jak przeczytam całą. 

Póki co (jestem koło 35 strony) jest naprawdę fajnie - klimat mnie osobiście przypomina "Proces" Kafki. Coś się dzieje, nie bardzo wiadomo co i dlaczego, nagle dziewczyna jest wplątana w jakąś aferę, świat wokół wiruje, a ona dostaje kuksańce od tego huraganu. Oficjalną recenzje proszę sobie przeczytać TU.

Ewa ma naprawdę niezłe pióro i talent do niezłych tekstów (zresztą nie tylko "na papierze", "na żywo" też nimi zaskakuje), pewnie zanim doczytam do końca, to znajdę jeszcze kilka talentów.

Książeczkę polecam. Nie, nie zapłaciła mi za pochwały. Niestety :)