Mam takiego zajebistego wykładowcę od historii średniowiecznej powszechnej (tak wiem, część z was nie wierzy, że to może być ciekawe, no ale cóż, ja nie bardzo wiem co jest fascynującego w funkcji trygonometrycznej), który lat temu cztery napisał książkę "Tajemnica Całunu". Jako że wszyscy o tym dobrze wiedzieliśmy, to dziewczynki z grupy nauczycielskiej* poprosiły pana profesora, żeby jeden z wykładów poświęcił Całunowi Turyńskiemu. Zgodził się, of kors.
Pan profesor nazywa się Idzi Panic i jego wygląd nie zdradza tego, jak bardzo jest zajebisty. To tak na marginesie. Na zdjęciu profesor Idzi ze swoją książką. Zdjęcie STĄD.
Z wykładu wyszło mniej więcej to, co później przeczytałem w jego książce - pan profesor jest zwolennikiem autentyczności Całunu. Ja mam wątpliwości i to wiele wątpliwości. Część z nich zawiera się w TYM tekście. Raczej skłaniałbym się do tezy, że mamy do czynienia ze średniowiecznym, gotyckim, dziełem sztuki.
Wracając do profesora Idziego. Książka nie jest książką obiektywną, jest raczej zapisem kolejnych argumentów na rzecz prawdziwości Całunu, profesor przedstawia też drogę (domniemaną drogę?) Całunu z Jerozolimy do Turynu. Na pewno jest to pozycja warta przeczytania - profesor ma naprawdę świetne pióro, jego zaangażowanie w to, co pisze sprawia, że książka jest niesamowicie lekka. Myślę, że jest niezła i dla zwolenników Całunu i dla jego przeciwników jego autentyczności. Pierwsi dostają do ręki argumenty, a drudzy mają poletko, na którym mogą hodować kontrargumenty.
[Panic Idzi, Tajemnica Całunu, wydawnictwo Avalon, Kraków 2010, ISBN 978-83-60448-99-1]
* połowa z nich wygląda tak, że mogłaby przeskoczyć od razu biurko i zacząć sprawdzać obecność, takie są... Nauczycielskie. CoPoNiektóre (już! na pierwszym roku!) stukają obcasami po korytarzach jak moja dyrektorka z gimnazjum po 30 latach pracy...
Ej! Wypraszam sobie! Te CoPoNiektóre siedzą z tobą na angolu, czasami na wykładach i to wcale nie one poprosiły Idziego o ten wykład! Kotku, te CoPoNiektóre są wybitnymi jednostkami i na tych jakże ciekawych wykładach o całunie pisały swoją kolejną powieść -.- Proszę nie obrażać jednej, jedynej w swojej rodzaju pani profesor, która nie ma jeszcze licencjata. Bo się obrażę...Strzelę takiego focha, jakiego jeszcze nie widziałeś!
OdpowiedzUsuńEwa, pani psor, spokojnie. CoPoNiektóre to liczba mnoga, dziewczynki z grupy nauczycielskiej też ;) A że na dziewczynki zwracam uwagę, to wiem, że nie tylko Ty stukasz obcasami jak nauczycielka ze znaczącym stażem :)
UsuńMy też mieliśmy ten wykład (chyba nawet w tym samym czasie co wy) i mimo że profesor bywa lekko stronniczy (jak napisałeś wyżej) to był to jeden z najciekawszych wykładów na jakich byłam, a profesora na prawdę można słuchać bez końca :)
OdpowiedzUsuń