sobota, 26 maja 2012

PROPAGANDA

Czy Dzieci wiedzą, co to jest propaganda? Ja Dzieciom powiem. To sposób przekazywania informacji (nie muszą być prawdziwe) i z równoczesnym graniem człowiekowi na emocjach, w celu uzyskania korzyści, a najlepiej w celu uzyskania duszyczek, które za odpowiednia osobą (wskazaną przez propagandzistę wprost, ale niekoniecznie) pójdą nawet w ogień.

A tak to wygląda w praktyce:


Panie Prezesie, proszę przestać dodawać demotywatory.

Widzicie, Dzieci (pozwólcie mi się przez chwilę poczuć jak Pan Od Chemii. TEN pan), jestem żyrafą. W kwestii długości związków jestem konserwatystą (nie lubię jak ktoś zmienia chłopaka/dziewczynę z prędkościami godnymi światła, albo gdy ktoś bzyka wszytko, nawet muchy w locie). W kwestii długości spodni i wielkości dekoltów też. W kwestii rozbierania się w Playboyu też. W kwestii miłości do Ojczyzny też, ale postrzegam ją jako pielęgnowanie tradycji z jednoczesnym poszanowaniem dla innych tradycji (kebab jest fajny i niech go Turek w sklepiku na targu sprzedaje, ale jakoś wolę mamusine pierogi). W kwestii architektury też, bo nie mogę znieść tych bunkrów które się teraz buduje nazywając je szumnie "domami". Kocham i szanuję symbole narodowe. Wierze w Boga, nawet chciałem być księdzem. Jestem moherem?

To, co napisałem w poprzednim akapicie jest pokazanie mnie "w czerni". Do tego mogę dopisać moje "białe" cechy: jestem zwolennikiem równości wszystkich ludzi wobec prawa, jestem zwolennikiem pluralizmu światopoglądowego, jestem zwolennikiem wielokulturowości i współistnienia wielu religii i nurtów politycznych. Co wyjdzie z połączenia bieli i czerni? Szarość, Drogie Dzieci. Szarość czyli człowiek.

Powiem wam tak: nic nie jest czarne albo białe. Świat jest szary jak peerelowski papier toaletowy. Propaganda nie znosi szarości i wszystko maluje na zasadzie kontrastu, czerń i biel. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo to wpływa na przekaz. Również przekaz telewizyjny.


Obrazek znajdziecie TUTAJ.

A tak w ogóle, to czytam "Grę o tron" (George R. R. Martin). Jestem na 358 stronie z 837 i coraz bardziej lubię Tyriona Lannistera. I Jona Snow, w końcu bękarta ciągnie do bękarta :)

1 komentarz:

  1. Na temat propagandy będę cicho, bo, kurczę, zły nastrój mam i mogę za bardzo zionąć nienawiścią. A nienawiść nie jest dobra, nawet bez stosownego wpisu w Kodeksie Karnym. W dodatku z niektórymi czarnymi poglądami (chłopcze, zastanów się dobrze, co ty tutaj robisz! Zaraz cię ktoś posądzi o rasizm! :P ) kompletnie się nie zgadzam, i co z tego.
    Taki długaśny wstęp, a ja tylko do tego ostatniego akapitu się odniosę: a OGLĄDAŁEŚ Grę o Tron? To jest dopiero epickość.
    Jon Snow jest słodki, ale głupiutki, za to Tyrion pokazuje, że nie każdy Lannister to debil, za co mu piękne dzięki. Poczekaj, aż pojawi się Renly, ten to jest dopiero uroczy ^^
    Ach, GoT jest świetne. Serial też polecam, jeżeli nie widziałeś. Co do książek - druga część jest jeszcze lepsza. Mniej nudna, choć dłuższa. (O, nawet nie wiesz, jak się powstrzymuję, żeby tutaj wywodów na kilometr nie tworzyć. Bo GoT jest zaje... bardzo fajna, a o książkach mogę długo.)

    a-be

    Postscriptum. Głos z przyszłości: dzięki za link z następnego wpisu, rzuciłam się czytać bloga o Afganistanie. :)

    OdpowiedzUsuń