środa, 7 grudnia 2011

KARA ŚMIERCI


Odwołam się dziś do nieco już starego wydarzenia (polityka płynie z wielką prędkością). Prezes (tak, ten przez duże "P") wyskoczył z pomysłem przywrócenia kary śmierci. Litościwie ominę fakt, że się nie da (Unia Europejska i Amnesty International by nam łby pourywali).

Ja, jako maluczki człowieczek z poglądami liberalnymi i wielką niechęcią do PO-PiSu stwierdzam: jestem chrześcijaninem = jestem przeciwny karze śmierci. Wierze w Prawo (inaczej Dekalog, inaczej Dziesięć Przykazań) i naukę Chrystusa = jestem przeciwny karze śmierci. Amen.

Poza tym, uważam, że kara dożywocie (bezwzględnego) jest większą karą niż kara śmierci (no chyba, że ma być to połączone z długim oczekiwaniem na jej wykonanie, jak w USA, gdzie między wydaniem wyroku a jego wykonaniem potrafi minąć nawet ponad dwadzieścia lat spędzonego w więzieniu na pisaniu odwołań).

Pewien K, nasz klasowy konserwatysta i patriota (a przynajmniej się za niego uważa, w NOP przyjęliby go z otwartymi ramionami), stwierdził, że po co utrzymywać więźniów skazanych na dożywocie, jak można ich po prostu zabić. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę z dwóch rzeczy:
1) kto przejmie na siebie odpowiedzialność za wydanie takiego wyroku i kto będzie takie wyroki wykonywał? Zabicie drugiego człowieka to rzecz straszna i nie chciałbym nigdy zmusić nikogo do jego wykonania. I tu jest też kolejne pytanie. Skoro morderstwo jest złem, które powinno być karane śmiercią, to może skazany na nią powinien być też kat? Przecież  z moralnego punktu widzenia oboje zrobili to samo. Tak zwane martwe koło.
2) jesteśmy krajem w środku Europy, należymy do Unii Europejskiej. I musimy na to zwracać uwagę. I wcale tym uważaniem nie ograniczamy swojej wolności - wypełniając normy przyjęte w UE mamy szansę na rozwój gospodarczy, większe znaczenie w świecie i lepsze warunki życia. Przywrócenie kary śmierci byłoby równoznaczne z opuszczeniem Unii Europejskiej. A tego przecież nie chcemy.

Zgadzam się, że koszty utrzymania więźniów są za duże. Zamiast w kierunku wystrzeliwania czy wieszania (zastrzyki i krzesła elektryczne stosowane w USA są jednakowoż drogie w użyciu) poszedłbym w stronę obowiązkowej pracy więźniów (z wyjątkiem tych, których stan zdrowia na to nie pozwala - nie chcemy przecież w Polsce metod czysto faszystowskich). Amnesty International też by się wkurzało, ale to jeszcze przejdzie. Więźniowie nie dostawaliby pieniędzy do kieszeni, kasa szłaby na konto zakładu karnego. Koszty utrzymania więzień byłby niższy. Kolejnym plusem byłoby uzyskanie przez osadzonych kwalifikacji potrzebnych do podjęcia pracy po wyjściu w więzienia. Oczywiście część będzie wolała wegetowanie w piwem w ręce, ale to nie mój problem.*

Dziewczynka z mojej klasy, A, stwierdziła, że nie ma się co cackać - trzeba stworzyć coś na kształt obozów koncentracyjnych (oczywiście z warunkami humanitarnymi), tam osadzać element na ulicach niepożądany i niech pracują. Nie zgadzam się z tym. Dlaczego?
A) Amnesty International i UE by nas rozszarpało. Cała Europa (oprócz tych debilów neonazistów) ciągle pamięta koszmar obozów koncentracyjnych stworzonych przez nazistów. I z tego też wychodzi punkt B:
B) Więźniowie takich obozów byliby uznani przez media i społeczeństwo za męczenników. A przecież nie o to chodzi. Taki obóz zostałby zamknięty po góra dwóch latach (patrz punkt A) i jeszcze trzeba byłoby wypłacić osadzonym odszkodowania.

Wracając do Prezesa. Prezes jest prezesem największej polskiej partii konserwatywnej, która czerpie (przynajmniej w założeniu) pomysły z Biblii i odwołuje się do nauk Jana Pawła II. Tak dla przypomnienia - Wojtyła potępiał karę śmierci, a Biblii kategorycznie zabrania zabijać***. Na czym więc Prezes opiera chęć przywrócenia kary śmierci? Prezes, nie chce mi pan chyba powiedzieć, że polityka jest ważniejsza od wiary. Zwłaszcza, jak kieruje się partią, która odwołuje się wprost do niej.

Prezes kategorycznie sprzeciwia się aborcji, którą nazywa zabijaniem dzieci nienarodzonych. Rozumiem, że życie człowieka już żyjącego, być może pozostającego w związku małżeńskim i mającego dzieci jest dla Prezesa ważniejsze, niż zlepek komórek, z których niekoniecznie może się coś urodzić. Interesujące. I niepokojące, bo Prezes powtarza, że jest chrześcijaninem. A dla chrześcijanina każde życie powinno być tyle samo warte.

Czy nie jest niemoralne zrzucanie na sędziów i katów odpowiedzialności za wydanie i wykonanie kary śmierci? Czy obciążanie ich sumienia jest moralne?! Co gdy ktoś się pomyli i wyrok okaże się niesłuszny? Co z rodziną skazanego? Może jeszcze ma się nimi zaopiekować państwo? Co z naszym systemem wartości? Zabijanie jest dobre, czy nie? Co pan o tym myśli, panie Prezesie? Przemyślał pan sprawę, czy po prostu rzucił granat na scenę polityczną, gdy zakryć fakt nieudolności i beznadziejności swojej partii?

Jeśli odpowiedź na ostatnie pytanie brzmi "rzuciłem granat", to ja gratuluję. Beznadziejność i bezmyślność stała się tylko jeszcze bardziej widoczna.

* Jako rasowy gnojek jestem przeciwny państwu socjalnemu, bo dlaczego mam utrzymywać pijaków spod budki z piwem. Zwłaszcza, że nie przypominam sobie, żeby któryś z pijaczków z naszego osiedla był obłożne chory, wręcz przeciwnie... **
** Doszło do tego, że zgadzam się z Cejrowskim. Co prawda w jednej kwestii, ale to już coś znaczy. Szatan się mną interesuje : )
*** Biorę tu pod uwagę Dekalog i Kazanie na Górze (wypowiedział się tam Jezus), bo reszta praw zawartych w Biblii to żydowskie prawa zwyczajowe. A ja (i Prezes teoretycznie też) jestem chrześcijaninem i prawo żydowskie mnie nie obowiązuje. 

Ej, bo ja nie pamiętam, kiedy się ktoś ze mną tu pokłócił. Naprawdę się zgadzacie ze wszystkim, co tu wypisuję? : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz