niedziela, 19 czerwca 2011

KRÓTKI TEKST O ZABIJANIU

Bazgram sobie nocami pewną rzecz, więc blog trochę na tym cierpi. Wpadłem w nastrój wakacyjny i poza pisaniem i czytaniem po raz enty "S@motności w Sieci" leże brzuchem do góry na moim nowym tapczaniku. Mozatowskie "Requiem" sączy się z głośników (facet napisał muzykę mającą więcej mocy niż Lady Zgaga i jej podobni, a żeby było śmieszniej "Requiem" jest mszą żałobną), wyświechtana "S@motność..." na mnie czeka - nieco porąbane to moje niebo, ale jest.

Jakiś czas temu wysłałem pracę na "Konkurs o Odbitą Palmę Prezydenta od Dróg*", o przepraszam "Konkurs o Złote Pióro Prezydenta Jaworzna" - pierwsza wersja, którą tu przedstawię to pisana "ciurkiem" wariacja na temat przykazania "nie zabijaj". Na konkurs pojechała druga wersja - to samo obudowane w opowiadanie, bo polonistka powiedziała, że tak będzie lepiej. Ta mi się nie podoba, więc jej nie opublikuje :) Niestety, nie udało mi się przebić przez inne prace, spróbuje znów za rok.

*facet buduje drogi, bo to ładnie wygląda i zamyka szkoły, bo tego "z zewnątrz" nie widać.

KRÓTKI TEKST O ZABIJANIU

Utopią byłby stan, w którym ludzie przestrzegaliby choćby połowy przykazań zawartych w Dekalogu. Nie chce mówić o miłości do Boga, a o tym bardziej uniwersalnych zwrotach: nie zabijaj, nie zdradzaj, nie kłam, nie zazdrość... Łamiemy je, sami nie zdając sobie z tego sprawy.
Zajmę się tym wydawałoby się najprostszym stwierdzeniem - nie zabijaj. Proste i wszyscy wiemy, o co chodzi. A jednak. Pytanie brzmi: jakie są ramy tego przykazania? Ma być stosowane do wszystkich ludzi, a może tylko do współwyznawców? Może chodzi też o zwierzęta, samobójstwa czy aborcję? Zauważmy też, że chcąc postępować według tego przykazania obejmującego całą ludzkość, musielibyśmy np. wycofać wojska koalicji z Afganistanu. Tylko czy możemy? Tu budzi się konflikt moralny i pytanie - co będzie z Afgańczykami, jeśli ich zostawimy? Czy to będzie bezpieczne? Tak to będzie bezpieczne. Tylko w przypadku, gdy talibowie też przestaną zabijać, oblewać kwasem dziewczyny czy obcinać im uszy i nosy. Takiej opcji nie ma. Koran co prawda potępia zabijanie niewinnych, ale dopuszcza je jako karę za przestępstwa, co daje islamskim prawnikom duże pole do popisu.
Koran zachowuje się tu jak Stary Testament. Niby "nie zabijaj", ale ukamienowanie, jako kara jest dopuszczalne. Biblia jest w tym miejscu bardzo niekonsekwentna, a przecież "nie zabijaj" znaczy "nie zabijaj".
Przerażające jest z jaką łatwością człowiek zabija i jak czasami daje się zabić. George S. Patton powiedział, że "Rosjanie nie mają szacunku dla ludzkiego życia"*. Rzeczywiście, kultury wschodu patrząc na śmierć nieco inaczej niż my, cenią bardziej honor niż życie. To oni wymyślili seppuku, harakiri, kamikadze i "zabójstwa honorowe".
Ten sam człowiek, generał Patton, powiedział: "jest tylko jedna zasada taktyki (...) zadać jak najwięcej ran, śmierci i zniszczenia wrogowi w jak najkrótszym czasie"**. Czyżbyśmy się jednak niczym od kultur wschodu pod tym względem nie różnili? Teraz wojsko pod szyldem humanitaryzmu bardzo stara się nie zabijać cywili. Piękne i chwalebne, ale co z Guantanamo? Dlaczego pod szyldem humanitaryzmu ludzie są zabijani za pomocą bezzałogowych samolotów jak postacie z gry? Zasada "nie zabijaj" pozostała tylko w Kodeksie Karnym, który np. w USA dopuszcza (o ironio!) karę śmierci. Gdzie tu sens? Czy zachodnia kultura docenia życie?!
Śmierć spowszedniała. Zabijamy na każdym kroku - słysząc płacz dziecka za ścianą i nie reagując, widząc leżącego nas mrozie człowieka w rowie, odwracamy głowę i idziemy dalej, zamiast zadzwonić na pogotowie. Pijany, niepijany - to człowiek! W imię tranzytu gazu z Rosji, Libii i innych państw pozwalamy władzom tych państw na mordowanie swoich obywateli. Siedzimy cicho, gdy jadący z nami pijany kierowca właśnie kogoś zabija na drodze. Dajemy raz do roku grosiki na WOŚP i czujemy się rozgrzeszeni. Mamy gdzieś bezpieczeństwo prezydenta, nie chcemy, żeby kupił sobie samolot z pieniędzy z budżetu, a potem płaczemy, że Tutka spadła.
Śmierć spowszedniała. Słysząc w radio słowa "w wypadku zginęło pięć osób" gramy dalej w "Call of Duty". Moja rodzina liczy pięć osób - mnie, mamę, ojczyma i moje dwie młodsze siostry. Gdybyśmy wszyscy razem zginęli w wypadku prezenter powiedziałby to samo, "pięć osób zginęło". A po pół roku za pomocą zgrabnej tabelki przedstawi, że "liczba ofiar wypadków samochodowych spadła o 10%". A gdzie w tym człowiek? Stalin powiedział kiedyś, że "jedna śmierć to tragedia, milion to statystyka". I jak się z nim nie zgodzić?
Śmierć spowszedniała. Może dlatego tak łatwo nam zabijać.
Władze krajów, ludzie tytułujący się chrześcijanami często doprowadzając do śmierci innych według zasady Niccolo Machiavellego. Stwierdził on, ze przemoc i przelewanie ludzkiej krwi jest dopuszczalne "tam, gdzie jest dostateczne usprawiedliwienie i wyraźna przyczyna"***. Taka zasada aż się proszą o nadużycia, które oczywiście powstają. Jest to niebezpieczne i zbliża nas bardziej do np. nazizmu niż nam się wydaje. U Hitlera wszystko miało sens i było usprawiedliwione. Zabójstwa Żydów, Polaków, homoseksualistów i innego "materiału niepożądanego" były całkowicie usprawiedliwione przez hitlerowską doktrynę, która jest niedopuszczalna w cywilizowanym świecie, ale kogo to obchodzi?
Wracając do talibów. Zgadzam się, że nie pokonamy ich wyciągając do nich gałązkę oliwną. Jednak czymś innym jest bestialstwo, ludobójstwo, tortury i bezpodstawne przetrzymywanie w więzieniach rodem ze średniowiecza, a czym innym danie tym ludziom perspektyw, pokazanie innej drogi, negocjacje i pomoc bardziej pasywna, humanitarna i materialna, niż militarna. Nie należy nadstawiać drugiego policzka (o czym powinni pamiętać zwłaszcza rządzący, "bo przełożonych występy miasta zgubiły"****, tzn. rządzący odpowiadają za cały kraj). Proponuje, żeby człowiek przed prowadzeniem wojny zajął się psychologią i wykorzystywał ją bardziej do pomocy człowiekowi niż do jego zguby.
Banalne hasło "nie zabijaj" stwarza tak wielkie problemy w interpretacji, że proponuje automatycznie połączyć je z innym - "miłuj bliźniego jak siebie samego". Ale czasoprzestrzeń, w której ludzie będą żyć według nich to po prostu utopia. Może choć trochę postarajmy się ją stworzyć. Dla nas samych.

* Stanley P. Hirshson "General Patton: A Soldier`s Life"
** G. S. Patton, P. D. Harkins "War as I knew it"
*** Niccolo Machiavelli "Książe"
**** Jan Kochanowski "Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie" ("Odprawa posłów greckich")

1 komentarz:

  1. Podoba mi się to opowiadanie ^^
    A tak ogólnie to nudzi mi się troszkę, bo nie mam z kim się kłócić i komu dokuczać :p

    OdpowiedzUsuń