Tak sobie piszę tu teraz, bo nie mogę się nadziwić pewnemu teledyskowi.
Najpierw ją usłyszałem. Głos jak żyleta, muzyka rodem z duszy, perkusja brzmi jak magia.
Tak wiem, jestem romantykiem.
Piosenka zwie się Rolling In The Deep śpiewa ją Adele. Od kilku dni nie mogę przestać jej słuchać i oglądać teledysku do niej.
Ten teledysk to jest dla mnie jakieś objawienie. W żaden sposób nie ilustruje treści piosenki. Odzwierciedla muzykę przedmiotami (te porcelanowe spodki rozbijające się o ścianę), przemyślanymi ale i naturalnymi ruchami Adele, wstawkami z perkusją i tańcem"ninja". I jeszcze te szklanki z wodą... Ten teledysk nie ma sensu - on tylko oddaje emocje. Wszystko w nim jest przemyślane, zamiast przysłaniać piosenkę (jak się to czasem dzieje) wydobywa muzykę na wierzch tworząc z nią całość. Kawał dobrej roboty.
A scenografia powala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz