eh, historia zatacza koło... 2 tysiące lat temu pewien człowiek protestował przeciwko pysze, bogactwu duchownych, rozpuście i tradycji przysłaniającej wiarę. Dzisiaj czci się go w wielkich, pysznych i bogatych kościołach, przy udziale bogatych i niereformowanych duchownych, a święcenie koszyczka przysłania sens zmartwychwstania. Kogo obchodzi Chrystus? Kogo obchodzi jego nauka? Tradycja zasłoniła wszystko, przerost formy nad treścią.
Co by się stało, gdyby Jezus przyszedł znów na ziemię? Pomijając fakt, że mógłby zostać zamknięty w psychiatryku. Co by się stało? Jakich narzędzi musiałby użyć, żeby ktoś usłyszał jego głos, żeby ludzie za nim poszli, porzucili wygodne łażenie do kościoła co niedzielę na rzecz jego nauki, zrobili rachunek sumienia, żeby zaczęli przestrzegać dekalogu wzmocnionego Kazaniem na Górze?
Wiara nie jest ciężkim kamieniem przywiązanym do szyi, nie jest zbitkiem nakazów i zakazów. Jezus pokazuje jak żyć, by być szczęśliwym, a to, czy umarł w piątek czy niedzielę, czy urodził się w czerwcu czy w grudniu nie ma żadnego znaczenia. Nauka jest ważna, tradycja to dodatek. A nie na odwrót!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz