wtorek, 11 stycznia 2011

BACK IT UP

trzy dni i ferie, trzy dni i ferie... - te słowa były dzisiaj w szkole powtarzane jak mantra, a samo słowo ferie było odmieniane przez wszystkie przypadki zarówno przez uczniów jak i nauczycieli. A najlepsze jest to, że i jutro, i pojutrze, i popojutrze też, mamy kartkówki - jesteśmy bardzo szczęśliwi...

Jutro ukażę się raport MAKu - czeka nas kolejny tydzień wyrywania sobie włosów z głowy przez premiera, Edmunda Klicha, Bogdana Klicha, wrzasków i jęków "Kaczyński spółka zoo" oraz pobłażliwych uśmieszków Władymira I, cara Rosyi przenajświętszej (tfu!). Niestety, nie sprawi to, że fakt olewania sprawy przez Rosjan stanie się bardziej poważny, bo wokół całej katastrofy rozegrała się taka szopka, że po prostu rzygać się tym wszystkim chce. Chyba najlepiej by było, żeby śledztwem rzeczywiście zajęły się osoby całkowicie z zewnątrz, taka naprawdę międzynarodowa komisja. Ale teraz jest już trochę na to za późno.

A zakochałem się! Póki co na odległość - w Caro Emerald i jej piosence "Back it up" (Emerald nie jest w moim typie, ale śpiewa pięknie).

i cytat na dziś:
Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.
Oz 6, 6

1 komentarz:

  1. O, swój człowiek, ja też przepadam za Caro Emerald. Cała płyta jest super, czekam niecierpliwie na kolejną!

    OdpowiedzUsuń