no, no, no, no, no... Składam literki na blogu już cały rok
Ale tortu sobie nie upiekę, nie umiem :)
Póki co nie napisałem żadnego religijnego/politycznego tekstu, bo zajmuję się czymś innym. To również jest literatura wredna, ale na razie nie do zaprezentowania.
Święta minęły całkiem spoko, ale tydzień przed świętami to istny koszmar. Mama była tak zalatana, że wrzeszczała na wszystko co się ruszało (a jeszcze jak mówiło, to w ogóle miało przesrane). A że byłem chory (i kaszle do tej pory) i siedziałem w domu, to byłem naturalnym obiektem, w który owe wrzaski mama kierowała. Mam co prawda czteroletnią siostrę, która potrafi być bardzo niegrzeczna, ale ja jestem większym celem, łatwiej się we mnie strzela.
Ale przetrwaliśmy te święta!
Sylwester niestety z rodzicami i siostrami, a nie z samymi siostrami. Rodzicom nie chce się na imprezę iść...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz