Prawie dwa miesiące temu pan robotnik zepsuł mi kabel od internetu (ach! Te remonty klatki schodowej połączone z puszczaniem na cały regulator disco polo i rzucaniem kurwami!). Po półtora miesiąca udało nam się dodzwonić do mojego kochanego dostawcy internetu, po czym trzeba było się dodzwonić i dogadać (to było trudniejsze, bo panowie z uporem maniaka patrzyli na mój router i nie dopuszczali do siebie myśli, że problem leży na zewnątrz mieszkania) do panów majstrów, którzy za drugim podejściem internet naprawili.
Jakby ktoś z Was miał zamiar dogadać się z Netią, to najlepszym sposobem jest rozpocząć rozmowę od "chcę rozwiązać umowę". Od razu odpuścili mamie słuchanie muzyczki.
W każdym razie sytuacja miała swoje aż pół plusa - w te wakacje szybciej przeczytałem "Ogniem i mieczem" niż rok temu. BTW, rozumiem, dlaczego ta książka zrobiła furorę, gdy była drukowana w odcinkach. (UWAGA! Spoiler, o ile można spoilerować książkę wydaną 130 lat temu) Jest taka scena, jak wszyscy siedzą, cieszą się i radują przy winie i miodzie, bo Jegomość Skrzetuski ma jechać do twierdzy Bar po Kurcewiczównę i nagle na imprezę wpada gość i krzyczy "Bar! Wzięty!" Jakbym miał czekać na kolejne wydanie "Słowa", to pewnie emocje byłyby takie, jak przy Krwawych Godach u George`a R. R. Martina.
W każdym razie, książka jest naprawdę niezła, a to co zrobił z nią Hoffman to zbrodnia.
Znad książkowej Ukrainy spoglądałem sobie przez TV na tą współczesną Ukrainę. Nie jestem pewny, czy jestem załamany obecną sytuacją, czy tylko zniesmaczony. NATO, ONZ, UE - to wszystko jest chuja warte. Mam wrażenie, że zaraz zobaczymy panią Merkel wołającą "przywiozłam wam pokój!", niczym Neville Chamberlain w 1938 roku.
Rozmowy UE z Rosją w Mińsku! Pani Ashton spokojnie podała rękę zbrodniarzowi, spokojnie prowadzono rozmowy na terenie kraju, który nie uznaje praw człowieka! Były kandydat na prezydenta siedzi jako więzień polityczny, ale co nas to obchodzi. Unia w tym momencie przekreśliła lata swojej pracy na rzecz praw człowieka.
Rosja rozpoczęła wojnę w Europie, a Europa wyraża zaniepokojenie.
Nie twierdzę, że należałoby np. zbombardować Moskwę czy coś w ten deseń. Ale nie oznacza to, że nie możemy wesprzeć militarnie Ukrainy (choćby tylko sprzętem) i odseparować Putina od świata. A ONZ może sobie pieprznąć w łeb i się rozwiązać, bo nikomu nie jest potrzebna ta kopia "Ligii Narodów".
Mam podobne zdanie na temat Ukrainy. Żałosne jest to, że okazuje się, iż organizacje mające na celu utrzymać pokój na świecie nie robią nic w tej sytuacji, bo nie będą czerpać z tego profitów.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, na ile jest to strach przed utratą profitów, a na ile strach przed politycznymi konsekwencjami - nikt z zachodnich przywódców nie chce przekroczyć linii dzielącej względny pokój od wojny na skalę europejską. Myślę, że to samo było z politykami dwudziestolecia międzywojennego. Nie jest to jednak usprawiedliwienie dla współczesnych polityków - powinni znać historię i wiedzieć, że ustępując Putinowi czynimy go tylko silniejszym.
UsuńSmutne, że w przeciągu równych 100 lat od pierwszej wojny światowej świat ponownie stanął na granicy konfliktu o podobnej skali.
UsuńI wojna światowa miała być "wielką wojną, która położy kres wojnom". Chyba najlepiej skomentował to Sapkowski w "Pani Jeziora": "– Synu – powiedział wreszcie bardzo serio. – Spójrz. Tam przy szynkwasie siedzi Evangelina Parr. Jest ona, trzeba przyznać, pokaźna. Ba, nawet wielka. Ale mimo jej rozmiarów ponad wszelką wątpliwość nie jest to kurwa zdolna położyć kres wszystkim kurwom."
UsuńA prawda jest taka, że przez cały XX wiek wojny trwały i w większości przypadków każda kolejna wojna była logicznym następstwem poprzedniej. Mamy XXI wiek i wciąż trwające wojny - państwa afrykańskie, Syria, częściowo Libia, Strefa Gazy (wojna przerywana co jakiś czas rozejmami, ale jest nadal), Ukraina, Irak, Afganistan... I Korea Północna niby strzelająca wciąż w morze, ale wciąż groźna dla Korei Południowej.
Nie sądzę, żeby groził nam kolejny konflikt na skalę światową, nadszedł raczej czas wojen niewypowiedzianych i konfliktów lokalnych. Wobec tego dyplomacja i organizacje międzynarodowe są bezradne, bo działają według przestarzałych formuł.
W obecnych czasach znaczna większość z nas nie wyobraża sobie życia bez internetu i słusznie. Ułatwia przecież funkcjonowanie i ma mnóstwo innych zalet. A przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności korzystanie z jego możliwości będzie bezpieczne.
OdpowiedzUsuń