Mam mieszane uczucia. Dlatego nie podejmowałem dotychczas tematu.
Z jednej strony cieszę się, że my mieliśmy Okrągły Stół i przełom 1989 roku i że na tym skończył się dla nas komunizm, a nie na barykadach*, więc mam ochotę przypierdolić sztachetą każdemu idiocie wygłaszającemu zdania typu "teraz Janukowycz, potem Tusk". Jak chce zginąć w walce, to niech spiernicza do środkowej Afryki.
My mamy ciężko wypracowaną demokrację i powinniśmy ją szanować, a nie tak jak coponiektóre JarKacze jojczyć, że tej demokracji nie mamy i że trzeba obalić rząd. Obalić to se możesz jabola co najwyżej, a gadać durnoty durniom wolno, bo to jedna ze słabostek demokracji.
Z drugiej strony... Strona międzynarodowa dała ciała i to totalnie. Wiem, były negocjacje, wiem, że Sikorski (mówiłem już, że jest najlepszym szefem MSZ jakiego kiedykolwiek mieliśmy?), wiem, że ministrowie, wiem... Ale trzeba było setki ofiar, żeby te rozmowy zacząć. Trzeba było kilku miesięcy protestów rozganianych milicyjnymi pałami (MO i ZOMO się przypominają). A gdyby Janukowycz wysłał na Majdan czołgi i zaczął naprawdę ostrą pacyfikacje, to niestety ONZ, NATO, UE mogłyby co najwyżej słać noty. Gdyby strona rządowa Ukrainy nie chciała rozmawiać, to dzisiaj nie szukalibyśmy Janukowycza, tylko byśmy patrzyli, jak Majdan rozjeżdżają czołgi.
To, co się działo przez ostatni miesiąc, dwa miesiące obnażyło słabość instytucji międzynarodowych jeszcze bardziej, niż konflikt w Syrii. Nie rozmawiamy teraz o przewrocie w jakiejś bananowej republice czy w kraju obcym nam w każdy możliwy sposób. Mówimy o Europie. Ponoć cywilizowanej Europie. O Europie, która stała i patrzyła, jak jeden z europejskich przywódców morduje swoich obywateli, obywateli, którzy byli w stanie oddać życia, za bycie w Europie, a nie w jakimś pieprzonym ZSRR.
Ale co Europa miałaby zrobić? Ano właśnie, witaj z powrotem Ligo Narodów! Jajco Europa mogła zrobić. Taki mamy świat, że nie wolno. Dlaczego jeszcze nie było interwencji w Syrii? Bo ZSRR... tfu! Ruscy stanęli na drodze i głos ludzi zarabiających miliardy na sprzedawaniu broni Syryjczykom (i innym tego typu krajom) zablokował inicjatywę. Liga Narodów, Hitler, konferencja w Monachium i Sudetenland, dziękuję bardzo.
UE odegrała w tym momencie role Ligi Narodów i udawała, że sytuacja wcale się jej nie wymyka z rąk. UE ma za duże ego i za małe jaja, żeby po prostu wyjść i powiedzieć "sorry, takie mamy prawo" i zacząć organizować pomoc humanitarną. Sankcje gospodarcze to nie jest takie "pstyrk" i kasy nie ma. Najłatwiej to stać i prężyć muskuły, których się nie ma.
Sankcje wywołują dopiero pewien proces i nie oddziałują natychmiast. Niestety, ale natychmiast oddziałują jedynie kule.
I tu jest trzecia strona medalu. Kule to wojna, a wojna... A wojna, to wojna, której po doświadczeniu I i II wojny światowej po prostu nie wolno nam w Europie zaczynać.
Może czas spojrzeć prawdzie w oczy - jako UE jesteśmy po prostu bezradni.
* Chociaż usłyszałem dziś w TOK fm zdanie, że Ukraińcy przeszli przez "kopalnie Wujek i stan wojenny", potem "Okrągły Stół" i "dzień po Okrągłym Stole" w kilka miesięcy, a nie tak jak my, przez prawie 10 lat.