czwartek, 22 sierpnia 2013

PRZY PIWIE I CZIPSACH* PISANE

...więc może nawet nie będę krzyczał i rwał włosów z mego łba.

Otóż rozbawił mnie pan Barack Obama, który z pięknego ogrodu swej pięknej rezydencji skrytykował władze Egiptu za... Nazwijmy to siłowym usunięciem Bractwa Muzułmańskiego. Obama, wy sami we własne pierdzielenie nie wierzycie:
1) jakby Bractwo doszłoby do władzy, to mielibyśmy drugi Iran/Afganistan (w tych krajach fundamentalizm religijny 40 lat temu nie obowiązywał) i musielibyście wkroczyć do tego palmowego raju z piramidami i próbować zrobić tam porządek tracąc własnych i NATO żołnierzy.
2) rozbawiło mnie mówienie, że armia strzela do cywilów. Zaprawdę, przywódca kraju, który prowadzi już kolejną wojnę z partyzantami (talibowie to nie armia, Wietkong też armią nie był), powinien wiedzieć, że w przypadku takiej wojny trudno mówić o cywilach. Dlatego też gdy amerykański żołnierze przypadkiem lub z głupoty zabiją w Afganistanie kobiety, dzieci i osoby w konflikt niezaangażowane, to się nawet o tym nie mówi.
3) ponieważ mówicie o prawach człowieka, przypomnę wam, Obama, Guantanamo i Abu Gharib. Przestanę (być może) wytykać wam (Bushu numer dwa) hipokryzję, gdy przestaniecie torturować cywilów (najmłodszy przetrzymywany w Guantanamo miał jakieś 13 lat) i jeńców (co jest zakazane we wszelkich konwencjach międzynarodowych, do prostytutki nędzy).
Obama będzie kontynuował swe zagrywki PR, a ja mam nadzieje, że Egipt nabije wszystkich ekstremistów muzułmańskich na pal. Chociaż osobiście wolałbym, żeby załatwiono to procesami i prawem, a nie bronią.
 
Nagroda za najładniejszy comming out roku przypada W.** Millerowi. TUTAJ. Pan zagrał wytatuowanego Michaela w Prison Break i chyba zasmucił prawicowców, którzy myślą, że geje (w ich języku pedały) są zniewieściali. Personalnie uważam, że mężczyźni z owłosionymi klatami są przystojniejsi, ale co tam.

No i znalazłem fajnego bloga, Piknik na skraju głupoty, przeczytałem "Krzyżaków" (zajebista książka, ale trzeba do niej dorosnąć), skończyłem TO COŚ i zacząłem pisać NOWE COŚ***. Innymi słowy opierdalam się póki mogę. Ano właśnie, po raz (mniej więcej) pięćdziesiąty oglądam "Spy game" (jakiś analfabeta przetłumaczył to jako "Zawód: szpieg"). Catherine McCormack... I ta muzyka. I Catherine McCormack. I Robert Redford urodą deklasujący Brada Pitta.

* Dieta na jeden dzień wyjechała w delegacje, więc radośnie zdradzam ją z Lejsami. Mniam, wasabi.
** Nie chce mi się tego przydługiego imienia kopiować.
*** A zainspirował mnie Sienkiewicz, bo choć go uwielbiam, to jego wyraźny podział na dobrych i złych wzbudza we mnie... Nerwowość. Tak więc głównym bohaterem NOWEGO CZEGOŚ będzie nerwowy i nieco sadystyczny mnich sypiający z dziewczyną młodszą od niego o kilkanaście lat. Fantasy, ale bez elfów i latających słoni. Na to jeszcze przyjdzie czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz