Nie będzie rozmowy. Nie będzie merytorycznych argumentów, nie będzie niczego.
Na początek chciałbym wymienić zwroty i słowa, których używali wczoraj posłowie: "obrzydliwość", "to jest chore" (te słyszałem z sali, nie z mównicy), "propaganda łatwego życia" (tak, zwłaszcza jak partner zachoruje, to jest łatwe życie), sugerowanie, że związki partnerskie służą celom przestępczym, "homoseksualizm to zepsucie", "związki jałowe i nietrwałe", to tylko popęd seksualny, przejaw hedonizmu, "nieuzasadnione przywileje" (jakie, kurwa, przywileje?), "związki homoerotyczne", nie ma miłości bez rozmnażania (czyli ja również nie mam prawa kochać, skoro nie będę mógł mieć biologicznych dzieci. Jak to usłyszałem, to mi się po prostu przykro zrobiło), "temat zastępczy", "uderzenie w rodzinę i państwo"...
Na sali byli ludzie, dla których wprowadzenie związków partnerskich znaczy po prostu tyle, co "spokojne życie". Usłyszeli w tzw. Wysokiej Izbie, że są obrzydliwi. Czy muszę to komentować?
Niektórych rzeczy po prostu nie można mówić, bo są jawnymi obelgami. Żaden kulturalny człowiek, a tylko tacy powinni być wybierani na posłów, nigdy nie powinien rzucać obelgami. Zdarza mi się powiedzieć, że Kaczyński/Tusk/Miller czy inna Jola R. to idioci, ale nigdy nie użyłbym tego wyrażania w dyskusji, nie użyłbym tego, jako argumentu! Powiedzcie mi, jak poseł na sejm może powiedzieć do drugiego człowieka, że jest obrzydliwy?! Powinien być NATYCHMIAST skreślony z życia publicznego! Ale nie w Polsce! Proszę, dalej pozwalajmy, żeby nas obrażano!
Pozwólcie, że podzielę się z wami moją opinią na temat ludzi zasiadających w ławach poselskich. Nie opiera się ona jedynie na wczorajszej debacie, ale również na innych, dotyczących na przykład aborcji.
Posłowie to w większości psy ogrodnika. Sami mają, często nie korzystają, ale innym nie dadzą. Dlaczego? Bo nie. Bo ksiundz zabronił. Bo mam zły humor. Bo jestem odpowiedzialny jak przedszkolak. Bo mam cię w dupie.
Jestem w stanie wybaczyć Iksińskiemu czy innemu Nowakowi, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielką siłę ma jego głos wrzucony do wyborczej urny. Ale nie potrafię wybaczyć Posłowi na Sejm Rzeczpospolitej, że nie wie, co robi głosując tak a nie inaczej.
Oni sobie nie zdają sprawy z tego, że w ich rękach spoczywają ludzie życia, ludzkie problemy. Że tu nie chodzi o walkę polityczną, tylko o zdrowie i życie obywateli! Że nie chodzi o ich własne poglądy, tylko o dobro Polaków! Mam w dupie Twoje poglądy, pośle Godson, Żalek, Gowin, Raś czy Saługa*. Tu nie chodzi o poglądy. Tu chodzi o życie, o życie dzieci zabijanych przez własne matki, o porzucone dzieci wegetujące w domach dziecka, o szczęście ludzkie, o życie transseksualistów**, o godność ludzką, o miłość, o prawo do miłości! A nie o to, co ksiundz powiedział z ambony! Ksiundz nie ma w swoich rękach życia czterdziestu milionów Polaków! Wy chyba sami nie wiecie, jak wielka ciąży na Was odpowiedzialność!
Czujcie się odrzuceni - to do kilku milionów ludzi powiedziało dwustu dwudziestu ośmiu posłów. Czujcie się odrzucani, ja mam was w dupie, mam zajebisty tablet, BMW i kasy po szyję.
Mam nadzieje, że te kilka milionów Polaków przypomni sobie o tym przed następnymi wyborami.
PS. Posłuchajcie przemówienie Tuska. TUTAJ. A to komentarz trzyczęściowego ancuga: "Wszystkim osobom, które jakimś cudem zachwyciły się "historycznym" wystąpieniem premiera Tuska, radzę spojrzeć, jak pan premier głosował. Był jedynie za projektem PO, w pozostałych głosowaniach wstrzymał się od głosu.
A jeszcze wczoraj na twitterze pisał, że ma nadzieję, że Sejm umożliwi prace nad wszystkim projektami." Raczej nie wymaga dodatkowego komentarza.
PS 2. Panie Biedroń, podziwiam pana opanowanie.
* do niego chyba napiszę list osobisty, pan poseł W. Saługa jest z mojego miasta.
** odsetek samobójców wśród transów jest znacznie wyższy niż wśród innych grup
No ja na przykład czuję się odrzucona. Odrzucają mnie politycy i odrzuca mnie cała sprawa, a w tej chwili odrzuca mnie także z lekka wszystko, co się wiąże z polską polityką i politykami, bo ponieważ. (Który to argument powinien tym politykom pasować. Jak również: "bo tak", "bo tak sobie wymyśliłem", "bo czemu nie", "a bo tak wam zrobię i wała wam" i kilka innych. Może by im wysłać, spiszą sobie na kartce i drogą losowania będą przytaczać na obra... dyskus... tych, no, wiesz, tym czymś, co uprawiają.)
OdpowiedzUsuńCzułabym się może trochę bardziej urażona, dotknięta i tak dalej, gdyby nie to, że nie. Bo tak. Bo nikt mi nie będzie mówił, co, jak, z kim i z jakich powodów mam robić. Więc nie daję faka. A jak mi się zachce (i jak okoliczności się złożą), to będę sobie z dziewczęciem mym również robić to, co mi się podoba, i gdzie mi się podoba (w granicach dobrego smaku, oczywiście), a "politycy" mogą poczuć się odrzuceni.
Jakkolwiek trochę przykro i wstyd, ale wciąż żywię nadzieję, że jak przyjdzie mi powziąć krok w stronę potencjalnego związku partnerskiego, to sytuacja będzie już wyglądała trochę inaczej.
a-be
Mam wrażenie, że część polityków to uprawia co najwyżej poletko w grze na fejsiku. Obowiązkowo w czasie debaty i głosowania.
UsuńDawno Cię nie widziałem w komentarzach, więc mimo złości na świat cały, ucieszyłem się :)
Jak dla mnie nie sztuką jest coś uprawiać, można przecież z powodzeniem uprawiać, bo ja wiem, groszek na parapecie, będąc przy tym kompletnym idiotą. Poza tym pewien poziom głupoty sam w sobie zasługuje na miano uprawiania jej, bo ona rośnie i potęguje się.
OdpowiedzUsuńNice, to naprawdę miłe ;)
a-be