wtorek, 20 marca 2012

PORZĄDNA WIEŚ - CZĘŚĆ PIERWSZA

Zaprezentuje wam, Drodzy Czytelnicy, moje najnowsze opowiadanie (w kawałkach, bo długie). O specyfice wsi. O o wsi widzianej okiem mieszczanina spędzającego tam miesiąc wakacji. Innymi słowy, jak was widzę tak o was piszę, drogie wieśniaki. Częściowo ironicznie, oczywiście :)

CZĘŚĆ PIERWSZA

PROLOG

Ten, kto myśli, że na wsi nie ma roboty, a życie płynie leniwie i beztrosko albo nigdy w życiu na wsi nie był, albo nigdy w życiu na wsi nie pracował. To pierwsze jest niezbyt możliwe za to drugie bardzo popularne.
Bo widzisz, na wsi to jest trochę inaczej jak w mieście. Inna robota, inne człowieki, inna okolica. Inne zwierzęta - prędzej staniesz z krową oko w oko niż z kanarkiem czy papugą. Jest oczywiście lokalny folklor, którego uosobieniem jest ławeczka pod sklepem oraz osoba księdza mającego władzę nieograniczoną nad ciałem i duszą wieśniaka. Jakkolwiek pierwsze zjawisko jest nieśmiertelne i stanowi pewniak, tak drugie powoli zaczyna zanikać. Przynajmniej jeśli mówimy o wsiach położonych bliżej cywilizacji - na przykład o tych, które tworzą wianuszek wokoło Krakowa. Większość młodych mieszkańców tych wsi to weekendowi rolnicy. W tygodniu robią (bo na wsi się nie pracuje, tylko robi) w większych zakładach pracy znajdujących się w okolicach lub w Cywilizacji, w weekendy robią w polu. Tak oto wsi powoli się cywilizują.
Ale ksiądz nadal jest ważny, ważniejszy od sołtysa i innych gryzipiórków. Bo ksiądz to ksiądz, a urzędas to złodziej zabierający rentę.

PORZĄDNA WIEŚ

CHAŁPY

Więc wyobraź sobie wieś stosunkowo niedaleko od Krakowa (zwanego dalej Cywilizacją). Trzy drogi tworzące H, otoczone różnej wielkości (poziom bogactwa mieszkańca liczy się tu w ilości pięter i pokoi znajdujących się w chałpie), różnego koloru i różnego stopnia zaniedbania domów. Znajdziesz tu drewniane budynki wyglądające jak żywy (albo raczej umierający) skansen, murowane domostwa z oczojebnie błyszczącymi nową blachą dachami, domu z pustaków, a nawet domy otynkowane! Jeśli chodzi o te ostatnie, to zasada jest prosta - im bardziej oczojebny kolor tynku, tym ładniejsza chałpa.
Naokoło tych domów czasem jest płot, czasem nie ma (ale brama wjazdowa musi być!). Na podwórku jest dziecko, stadko kur lub/i kaczek oraz kogut, pies z budą lub bez, często drugi pies z budą lub bez, traktor, maszyny rolnicze w liczbie mnogiej, samochód i piasek. Czasami też ławeczka, zgraja kotów, kurz, bajorko, krasnal i kwiatek w klombie zrobionym ze starej opony traktora. W zimie obowiązkowo wszystko jest pokryte dużą ilością świecidełek, reniferów i Santa Klausów.

DROGI

Drogi są z zasady sto razy lepsze niż w mieście - ruch na nich występuje jedynie w okresie żniw, gdy traktory dzielnie próbują mijać się z kombajnami. W innych okresach są rozjeżdżane przez różnej wielkości, różnego koloru i różnego stanu rowery, skutery, motory, motorowery i bliżej nieokreślone dwukołowce robiące brum, brum. Czasami robią "Iiiiiiiiiiiii... JEB!", ale nie zawsze. W zimie na drogach można spotkać tylko samochody ludzi zmierzających do Cywilizacji.
Drogi służą pojazdom mechanicznym lub pojazdom takowe udającym, ludziom w liczbie mnogiej stanu rożnego oraz zwierzętom. Koguty i kury, tak na przykład, nie uznają zasad ruchu drogowego. Jak rozjedziesz którąś, to nie przyznawaj się właścicielowi, tylko zabierz na rosół. Psy to inna bajka. Albo zmierzają dzielnie za swoimi człowiekami, albo leżą koło drogi i się na nią patrzą. Jak wypatrzą cokolwiek, choćby rechoczącą żabę kilometr dalej, to zaczynają szczekać. A potem szczekają. A potem kolejne psy zaczynają szczekać. I szczekają póki nie przestaną.
Koty z zasady dróg unikają. Chadzają polami, bo chadzanie drogami jest zbyt popularne, a koty to przecież hipsterzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz