poniedziałek, 11 kwietnia 2011

WSTYD

Hehe, zakochana panna P. skacze z radości, bo jej inicjał znalazł się na moim blogu. No, muszę powiedzieć, że P. łechta moją próżność, jak uważa bloga za medialne Niewiadomoco. :) 

Piękna pani O. przywaliła mi dzisiaj butelką w głowę, więc o niej nie napisze :)

A teraz się powydzieram.

Sodoma, Gomora, Burdel, Pierdel, Serdel (ach, ten Piłsudski!), Jaszczurka i Rów Mariański. Tak, to wszystko o ostatnich pary politycznych dniach. No ino Apokalipsy brakuje. 

Primo: Nie jestem Ślązakiem, jestem Małopolaninem, a mój (jeśli dobrze pokolenia liczę) prapradziadek był Ormianiem, który z powodu wiary musiał zwiać z Armenii. Nie wiem, kaj ten Kaczyński łaził, że pomylił Ślązaków z Niemcami. Gorzej, wręcz z niemieckimi szpiclami, ukrytą opcją niemiecką... Panie Kaczyński, ja rozumiem, że ten region to historyczne Niewiadomoco (bo należało równie długo do Polski, Niemiec czy Czech), ale pan, szwagier panny z Wileńszczyzny (tak, o Marii Kaczyńskiej mówię) powinien się dziesięć razy zastanowić, gdy chce kogoś wywalić z grona Polaków. Ślązacy są jak Kaszubi - mają pełne prawo do swojej kultury, tradycji i języka. Gwara śląska powinna być uznana tak jak język kaszubski. Nacjonalizm w pojęciu Kaczyńskiego jest nie do zaakceptowania.

Secundo: Muszę napisać, że nie lubię PO, ale jeśli ktoś pokazał wczoraj i przedwczoraj oraz tuż po 10.04 klasę, to tylko Tusk i Komorowski. Są beznadziejnymi rządzącymi, ale w przypadku takich rocznic to oni wzbudzają sympatię. Nie jestem co prawda w stanie skupić się nad którymkolwiek słowem prezydenta, bo strasznie mnie wkurza, ale czasem wole go niż Kaczyńskiego. Chociaż, gdyby ode mnie zależało, kto z nich zostanie prezydentem to chyba bym wyleciał na Madagaskar.
Pan Prezes mówiło pojednaniu. Zapomniał tylko, że do pojednania wyciąga się rękę, a nie odwraca się dupą! Co ma niby Tusk zrobić? Pocałować, czy, za przeproszeniem, wyru*ać?

Koszmar po prostu. W takie dni, jak wczoraj politycy powinni zamknąć paszcze, zaszyć się gdzieś, albo spokojnie zapalić znicz tu i tam i gdzieniegdzie. Państwowe uroczystości - inicjatywa obowiązkowa. Przemówienie prezydenta - inicjatywa niestety obowiązkowa. Burdy na Krakowskim Przedmieściu - inicjatywa głupia.

Jeśli chodzi o tablice w Smoleńsku, to trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie, że było to zrobione z premedytacją. Gdyby Ruscy wzięli tą tablicę miesiąc, dwa miesiące temu, sprawy by nie było. Wisiała tam pięć miesięcy, jakby Ruscy nie chcieli robić awantury to już dawno by ją usunęli.

Zauważyłem jedna rzecz: pierwsza rocznica śmierci JP II była bardziej nagłośniona niż wczorajsza rocznica. Widać to choćby po programie TVP. W okolicach 2.04 jest on pełen programów o JP II (nie, żeby mi się to podobało), a w ten weekend jakoś tego nie widziałem. Już nie mówiąc o tym, że w moim mieście nie zawyły syreny. Ludzie, tam zginęło dwóch prezydentów, marszałkowie sejmu i senatu, dowódcy sił zbrojnych. Czy nie można na jeden dzień walnąć w kąt przynależnościami partyjnymi? 

Ok, kończę na dziś, dzięki radiowej Trójce znalazłem sobie fajną piosenkę (zespół Red Box - Hurrican) i mam zamiar jej słuchać aż do znudzenia. 

1 komentarz: