Przychodzą takie dni, że mam ochotę rzucać czym się da o ściany. Sobą, rzeczami, innymi ludźmi... NO BO KURWA NIE MOGĘ! Nie mogę sobie z tym poradzić, że matka wrzeszczy na moją siostrę, za to że tak jest nieśmiała, że nie potrafi walczyć o swoje!!! Ciekawe dlaczego? Mam od dobrych paru lat prawie że nerwice przez nią, obgryzam nerwowo paznokcie, wyżywam się na sobie, a Mała będzie taka sama!
Mama nigdy sobie nie radziła i nie radzi z gniewem. Zawsze groziła mi, ze odda mnie do domu dziecka lub do poprawczaka. Miałem wtedy mniej niż 8 lat. MIAŁEM MNIEJ NIŻ 8 LAT! A ona mówiła, że odda mnie do poprawczaka. Pamiętam to do dziś, pamiętam to, a nie pamiętam słów: kocham cię, lubię cię, podoba mi się to co zrobiłeś...
Teraz jak słyszy hasło "transseksualizm" to truchleje, jak mówię, że może byśmy poszli do psychologa i sobie pomogli to mówi, że jestem chamem.
A teraz zamykam drzwi od pokoju i staram się nie słyszeć, jak na nie krzyczy. Najmłodsza siostra (ma cztery lata) zawsze wtedy nie może znaleźć sobie miejsca, czasem do mnie przychodzi, czasem po prostu siada gdzieś daleko od matki. A ja nie potrafię im pomóc. Nie potrafię matce zwrócić uwagi. Chyba ciągle się jej boję. Jej krzyku, jej wyzwisk. Ludzie, ja mam 16 lat! Powinna być najbliższym dla mnie człowiekiem.
A JA NIE UMIEM Z NIĄ ROZMAWIAĆ! RAZ, JEDEN, JEDYNY RAZ ROZMAWIALIŚMY SZCZERZE, A ONA SIĘ TERAZ TAK ZACHOWUJE, JAKBY TEJ ROZMOWY NIE BYŁO!
Zdjęcia rodzinne zawsze wyglądają super. A to co pod nimi to jeden wielki syf. Matka się dziwi, że jej nie ufam, że obłożyłem komputer hasłami, notatki robię na nim, a nie na papierze. Nie daje jej czytać moich artykułów i opowiadań, bo po co? Wyśmieje, powie, ze jestem chamem, a w najlepszym przypadku rzuci okiem i powie, że jest ok.
Brak zaufania jest największym problemem. Mam wrażenie, że ściany w domu mają uszy i oczy. Chowam przed matką nawet kasę...
I tak to wygląda! Jeden wielki syf. Kochająca się rodzina. Szczęśliwa.
Pamiętam, jak niedawno ze złości boksowałem fotel, który z tyłu ma dość chropowatą powierzchnię. Zdarłem sobie z rąk skórę i wstyd było potem się ludziom pokazywać. Ale, Boże, jakim wybawieniem był ten ból! Wreszcie nie w sercu, a gdzie indziej. Umiejscowiony...
To, że jestem transem, jest mniejszym problemem, niż atmosfera w domu. Niby sielanka, ale przychodzą takie chwile, gdy cały ten syf dominuje... Gdy nie umiem przezwyciężyć strachu i powiedzieć matce, że ma Małą zostawić w spokoju...
Czasem mam wrażenie, że wszyscy w tym domu jesteśmy potencjalnymi zabójcami, takimi jak ten gostek, co zastrzelił całą rodzinę, kochający ojciec i syn itd.