środa, 30 grudnia 2009

MARZENIA


Wiem jedno - nie będę mógł mieć biologicznych dzieci. Ale to niczego nie zmienia. Marzę o tym by zostać ojcem i to, czy dziecko będzie poczęte metodą in vitro, czy będzie adoptowane nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Chciałbym zaszczepić w moich przyszłych potomkach taką ciekawość świata, jaką we mnie zaszczepił mój dziadek. Zamiłowanie do historii (nie takiej encyklopedycznej, nudnej, a do takiej, którą można dotknąć, np. jadąc do Tenczynka i zwiedzając tamtejsze ruiny zamku), geografii (znów metodą wycieczek i filmów)...

W przyszłości chciałbym być takim ojcem, dziadkiem, jakim jest mój dziadziu dla mnie. Bo jest dla mnie i ojcem, którego w dzieciństwie nie miałem i dziadkiem, który potrafi cały dzień ze mną jeździć po Jurze Krakowsko - Częstochowskiej i zabrać mnie na koniec na najlepsze lody do Krzeszowic. Nie da się ukryć - lubimy z dziadkiem te same dyscypliny sportu (siatkówkę, skoki narciarskie), podobne książki (zwłaszcza opowiadające o II wojnie światowej i encyklopedia, które jak byłem mały potrafiłem godzinami przeglądać), uwielbiamy wycieczki (dziadek jest przewodnikiem). Nawet czasem słucham tej samej muzyki co on (dziadek uwielbia muzykę poważną i ja też jej czasem słucham, zwłaszcza, gdy chce się uspokoić) różnimy się tylko w dwóch kwestiach: zdolności muzycznych (dziadek był fagocistą, a mnie słoń na ucho nadepnął) i Kościoła Katolickiego (dziadek jest tzw. dobrym katolikiem, a ja jestem ateistą).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz