Jestem zniesmaczony, gdy słucham o tym "lekarzu", który "uratował dziecko" ("To jest dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku i będzie umierało przez najbliższy miesiąc albo dwa, bo ma zdrowe serce i zdrowe płuca, aż umrze w końcu z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która urodziła to dziecko musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest sukces profesora Chazana").
Jestem cholernie zniesmaczony debilizmami, jakie pojawiają się na prawicy;
1. "Dzieci bez mózgów mają więcej mózgu niż pani poseł" - stwierdził Andrzej Jaworski w kłótni z Joanną Senyszyn (...) "Matki kochają takie dzieci. Nie możemy uśmiercać tych istot" - przekonywał (UWAGA! Link prowadzi na fronda.pl)
2. I dalej pisze metropolita łódzki: „Profesor Chazan odwołał się do tego,
co wynika z prawa naturalnego i co gwarantuje mu Konstytucja. Jeśli
natomiast są jakieś przepisy, którymi się rządzą ministerstwo zdrowia i
NFZ, pozwalające tym instytucjom na takie właśnie postępowanie wobec
prof. Chazana, to trzeba stwierdzić, że nie są one zgodne z Konstytucją i
że należy je zmienić.” (...innymi słowy: rozpierdolić państwo i wprowadzić szariat, tfu! prawo naturalne, czytaj kościelne) (UWAGA! Link prowadzi na fronda.pl)
3. Czego chciał dowieść prof. Dębski? Zapewne tego, że takie dziecko
koniecznie trzeba było zabić. Bo przecież prawo do życia mają jedynie
piękne, pulchne różowe bobaski, ale już dziecko z jakąś wadą, poważną
deformacją jest nie do pogodzenia z naszą wrażliwością i poczuciem
estetyki… (No kurwa. A co z cierpieniem tego malucha? Co z cierpieniem matki? Wrażliwość level polska prawica) (UWAGA! Link prowadzi na fronda.pl)
4. (...) przecież dziecko żyje (...) [prof. Chazan] (UWAGA! Link prowadzi na fronda.pl)
Nie chcę umierać z bólu, nie chcę być warzywem, nie chcę, żeby moja matka wypłakiwała sobie oczy patrząc, jak umieram, nie chcę umierać miesiącami robiąc pod siebie... Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.
Żyjemy w kraju, w którym można uśpić śmiertelnie chore zwierzę, ale nie można dać tej łaski człowiekowi. Pies nie wie, że będzie uśpiony, ale my i tak to robimy, bo jesteśmy humanitarni. Dlaczego więc człowiek śmiertelnie chory nie może zadecydować o swojej śmierci? Dlaczego mamy przedłużać czyjeś cierpienie?
I nie mówicie mi o naturalnym prawie do życia. Przez wieki kobiety i dzieci umierały podczas i niedługo po porodzie (wspomnę to o nieodżałowanej Jadwidze Andegaweńskiej). I to było naturalne - natura tak chciała, że Guta Habsburżanka urodziła dziesięcioro dzieci, z których pięcioro umarło we wczesnym dzieciństwie, a z pozostałej piątki tylko jednej córce udało się skończyć trzydziestkę (sama Guta zmarła trzydziestki nie mając). W zgodzie z "prawem natury" moja mama nie powinna przeżyć trzeciego porodu, a ja powinienem zostać sierotą w wieku dwunasty lat.
Pierdolić naturę, niech żyje medycyna. I jeśli ona rozkłada bezradnie ręce, to nie mamy prawa, by pozwolić na przedłużanie ludzkiego cierpienie. Cierpienie uszlachetnia? Idź i powiedz to temu dziecku.