Jakiś czas temu przeczytałem "Grę o tron" George'a R. R. Martina. Zachwyciłem się. Oglądam serial i w końcu sięgnąłem po kolejne części "Pieśni Lodu i Ognia".
Wszystkie są genialne. I nie mogę wybaczyć twórcom serialu, ile rzeczy pozmieniali w trzecim sezonie. Nie trzeba było.
Wciągnęło mnie i czytam cały czas. "Starcie królów", dwie części "Nawałnicy mieczy", pierwsza część "Uczty dla wron", wczoraj zacząłem drugą część "Uczty dla wron".
George R. R. Martin to geniusz pióra. Nikt nie potrafi tak jak on ciągnąć wątku, brutalnie przerwać go uderzeniem miecza i znów go, niepodziewanie, kontynuować. Czytam sobie spokojnie książkę, uchem łapię jeszcze serial "Na dobre i na francowate", uczta weselna, w serialu kogoś kroją, pokładziny i nagle umiera jeden z głównych bohaterów. "O kur... Cze, mamo!"
Zwroty akcji takie, że "Szklane pułapki" skaczą przez okno i się tłuką, Rambo blednie pod warstwą błota, a Wiedźmin się śmieje, że wreszcie ma braci! I kilka sióstr. Tak na przykład taka jedna ruda dzikuska...
Ogólnie - dużo fantastyki, jeszcze więcej polityki, miecze, seks, rycerze, seks, mordowanie się wzajemnie, seks, czary, polityka i dziwki. Zderzenie pięknych rycerskich ideałów i honoru z realizmem brutalnego świata i smutną prawdą, że nie honor, a pieniądz i spryt wygrywają.
Serdecznie polecam całą sagę. I serial też - dwa pierwsze sezony mnie zachwyciły, teraz trochę mieszają, ale nadal jest nieźle.
Wybaczcie, ale musiałem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz