Mój szczurek jest zaszokowany kulturą osobistą (a raczej jej brakiem) posłów. Bo wiecie, nie ukrywam, że lubię rzucić prostytutką, jak mnie do tego sytuacja zmusza, że zwrot "co ona/on pieprzy/pierdoli?" jest naturalnym komentarzem dotyczącym wypowiedzi nauczyciela/posła/dziennikarza/innego osobnika. (niepotrzebne skreślić). Jednak, mimo wielkich chęci, nie przeklinam, gdy zwracam się do mamy/dzieciaków/nauczycieli/dyrekcji/pani w kiosku. Bo sytuacja wymaga, żeby mięsem nie rzucać.
Są miejsca i sytuacje, w których najzwyczajniej w świecie nie powinno się przeklinać. I są osoby, które "brzydkie słowa" powinny zachować dla siebie. Od posła wymagam:
a) inteligencji
b) kultury osobistej
c) szacunku do kolegów.
Żadnej z tych rzeczy nie udało mi się zaobserwować w polskim sejmie. Nie wiem, czy to dlatego, że wybieramy do niego buraków, czy dla tego, że posłowie uważają że są bezkarni. Najpewniej dlatego, że uznali, że nie ważne jak się o nich mówi (dobrze czy źle). Ważne, żeby o nich mówić.
Buractwo, Palikot. I tak, słowo "ciota" jest obraźliwe.
Na osłodę dzisiejsze zdjęcie mojego Ramzesa, szczura uczonego - który inny sypia na książkach?
(na zdjęciu jest już obudzony, bo udało mi się upuścić książkę przy robieniu zdjęcia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz